UWAGA!UWAGA!UWAGA!UWAGA!UWAGA!UWAGA!
ROZDZIAŁ Z POWODU PROBLEMÓW Z KOMPUTEREM-PODZIELONY NA DWIE CZĘŚCI. PRZED PRZYSTĄPIENIEM DO CZYTANIA TEJ CZĘŚCI, PRZECZYTAJ POPRZEDNIĄ. Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA UTRUDNIENIA!
***
...teraz na to wpadłem! Skoro George'a i tak cały dzień nie będzie, to może ty pomogłabyś mi w sklepie? Moglibyśmy dzięki temu spędzić cały dzień razem, co ty na to?
-Jasne!-dziewczyna szybko wstała z łóżka i podbiegła do szafy-daj mi dziesięć minut i będę gotowa!
-I za to cię kocham, nie blokujesz łazienki na godzinę jak Ginny. Czekam na dole.- Pocałował ją w policzek i wyszedł.
-Wariat!
-Ale za to jaki kochany!- odpowiedział jej jeszcze głos za drzwi.
Uśmiechnęła się do siebie i związała włosy w luźny warkocz. Z szafy wyciągnęła szarą bokserkę, czerwoną koszulę w kratkę i granatowe jeansy, po czym pobiegła do łazienki.
***
-To będzie razem dwa galeony.
-Proszę.
-Dziękuję i zapraszam ponownie.
Po kolejce, która przed chwilą zajmowała cały sklep nie było już śladu. Hermiona sprawnie wszystkich obsłużyła, nie myląc się nawet razu. Po sklepie krążyli już tylko pojedynczy klienci, którzy nie mogli się zdecydować co wybrać. Poczuła jak po jej biodrach niczym dwa węże oplatające jej talię, suną dłonie Freda. Uśmiechnęła się, lekko zagryzając wargę.
- Chyba nigdy cię już stąd nie wypuszcze. Masz świetny kontakt z klientami i do tego ten urok osobisty, któremu nie można się oprzeć.
Pocałował ją w policzek, następnie w nosek i na końcu w szyję, łaskocząc ją przy tym lekko.
-Rozpatrzę twoją propozycje, ale nie ma nic za darmo.
-Utarg nie jest najgorszy, więc w kwestii pensji dojdziemy chyba jakoś do porozumienia, jak sądzisz?
-Oj, dla mnie pieniądze nie grają żadnej roli szefie. Codziennie takie pyszne śniadania do łóżka i jestem cała twoja.
Roześmiali się, a Fred skinął głową.
-Wchodzę w to. Umowa stoi.
Obrócił ją twarzą do siebie i z łobuzerskim uśmiechem pocałował. Lekko muskał jej wargi swoimi, a już po chwili ich języki splotły się w miłosny węzeł. Posadził Gryfonkę na blacie obok kasy. Jedną dłonią nadal obejmował ją w talii, a drugą wplótł w aksamitne włosy dziewczyny, psując jej przy tym z lekka fryzurę. Dłonie Hermiony nie mogły odnaleźć sobie miejsca, ale ostatecznie spoczęły na torsie Freda, delikatnie po nim błądząc. Pocałunki stawały się coraz namiętniejsze, gdy gdzieś koło nich rozległo się krótkie ,,ekhem,ekhem". Niechętnie oderwali się od siebie. Jako, że Granger nigdy nie była zwolenniczką afiszowania się miłością na prawo i lewo, poczuła się nieco zawstydzona tym, że tak dała się ponieść. Obsłużyła ostatnich klientów, a Fred zamknął drzwi i obrócił kartkę znajdującą się na nich.
- No to koniec pracy na dziś. Zapraszam panią w swoje skromne progi, tymi otóż schodami na górę.
Dziewczyna skinęła wdzięcznie głową, ukłoniła się i z udawaną powagą dodała:
- Zobaczymy czy zda pan test białej rękawiczki.
Mieszkanie było bardzo przytulne. Duży, okrągły salon pośrodku którego znajdował się kominek, po prawej stronie dwie pary drzwi prowadzące do sypialni bliźniaków, kuchnia z otwartym wyjściem na salon i mała łazienka. Już na pierwszy rzut oka można było domyślić się, że jest to mieszkanie mężczyzn. Było tu schludnie, ale chaotycznie. Hermiona usiadła na kanapie, a Fred zajął miejsce obok niej przygarniając ją do siebie ramieniem.
- Dziękuję, nie dał bym sobie bez ciebie rady.
- To był bardzo przyjemny dzień, więc nie musisz mi dziękować, alee...możesz mi się odwdzięczyć!
- Taak?-mruknął przeciągle Fred całując ją w czubek głowy.
- Po całym dniu stania za ladą bolą mnie plecki, więc należy mi się chyba porządny masaż, nie uważa szef?
- Ależ oczywiście, że uważam! - Wstał z kanapy i przełożył poduszki. - Proszę się tu położyć, a ja już się wszystkim zajmę! Tylkooo myślę, że do zabiegu trzeba będzie pozbyć się zbędnej garderoby.
- Tak pan myśli? A która część garderoby jest tą najbardziej zbędną?
- Myślę, żee - odpiął jeden z guzików koszuli dziewczyny - ta koszula -kolejny guzik odpięty - jest jak na razie - ostatni guzik opuścił swoje miejsce - najbardziej zbędną częścią - koszula zsunęła się po aksamitnej skórze Hermiony i upadła obok kanapy.
- Od razu lepiej, ale myślę, że reszta ubrań może mi się jeszcze dziś przydać, więc może w końcu przejdziemy do tego masażu?
- Wedle życzenia.
Brunetka położyła się na wersalce, a Fred pochylił się nad nią rozstawiając swoje kolana po obu stronach jej bioder. Wyglądało to bardzo dwuznacznie, więc nic dziwnego, że gdy w drzwiach stanął George wręcz go zamurowało.
- Stary! Nie korzystasz z tej kanapy sam, takie rzeczy to w sypialni. Nie chce później mieć białych plam na spodniach za każdym razem gdy będę siadać na kanapie!
- George co ty tu robisz? Mówiłeś, że wrócisz jutro...
- Gdybym wiedział, że pokrzyżuje wam plany to nie wracał bym dzisiaj.
- My tylko...Fred robił mi masaż, to tylko tak wyglądało!
- Spoko, luzik macie moje błogosławieństwo! Tylko bratanków róbcie mi w sypialni, a nie na kanapie.
Roześmiał się i jak gdyby nic podszedł do lodówki i wyjął sobie jogurt.
- Późno już, muszę się zbierać - pocałowała Freda w policzek - to do soboty, paa. Cześć George!
- Zaczekaj, Mionka!
Jednak dziewczyna już zniknęła. Fred posłał jeszcze bratu spojrzenie seryjnego zabójcy i poszedł do łazienki. Mimo tego, że zakończenie dnia nie było do końca takie jakie sobie wymarzył to i tak uważał ten dzień za jeden z najlepszych dni swojego życia. Jednocześnie uświadomił sobie, że nigdy tak bardzo nie pożądał żadnej dziewczyny, jak dziś Hermiony.
***W norze***
- Mioonka! Nie daj się błagać, opowiedz mi coś! Nigdy jeszcze nie widziałam Freda tak szczęśliwego, zresztą ty też wyglądasz jakby ktoś odłączył ci mózg od reszty ciała, a to wydawało mi się niemożliwe!
- Ginny, nie ma co opowiadać. Pracowaliśmy, później trochę rozmawialiśmy i wróciłam do domu. Oto cała historia.
- Jaaasne, bo ci uwierzę! Twoje oczy zdradzają wszystko, przyznaj się, że doszło do czegoś więcej między wami.
- Czegoś więcej? - Hermiona z wrażenia, aż usiadła na łóżku - Ty uważasz, że kochałam się z twoim bratem?!
- Nie...to znaczy tak...ale nie musisz mi opowiadać szczegółów, tylko powiedz czy coś mędzy wami zaszło...no wiesz śniadanie do łóżka i w ogóle...
Ruda widocznie zawstydziła się swoim pytaniem. Czasami jednak wolałaby być mniej impulsywna i więcej myśleć niż mówić.
- Oczywiście, że do niczego nie doszło, przecież wiesz, że gdyby tak było to na pewno bym ci opowiedziała o tym jako pierwszej. A teraz wybacz jestem zmęczona.
- A chciałbyś żeby do czegoś doszło?
To pytanie wybiło ją z równowagi. To przecież jej prywatne sprawy, co Ginny do tego! Jednak czy chciałaby kochać się z Fredem? Czy jest już na to gotowa? Czy Fred tego pragnie? Udała głośne chrapnięcie, co oznaczało, że temat jest zakończony, jednak w myślach nadal zastanawiała się nad pytaniem młodszej przyjaciółki.
******
Przepraszam, przepraszam,że tak długo czekaliście, a dostaliście tylko taki szmelc. Chyba się popsułam, pisanie nie idzie mi tak łatwo jak kiedyś. Nie jest to ten rozdział o którym pisałam wcześniej, tego oto rozdziału nie miałam w ogóle w planach, ale z powodów osobistych nie dałam rady dokończyć tamtego, bo nie miałam po prostu do tego głowy. Zauważyłam, że wszystkie gorsze rozdziały pisałam wtedy, kiedy miałam zły nastrój, dlatego muszę zacząć tego unikać, a ostatnio mam tylko i wyłącznie zły nastrój. Dlatego jeszcze raz z góry przepraszam za to, że ciągle was zawodzę. Kolejny rozdział pojawi się do 1 września, bo będzie to właśnie ten rozdział, który uparcie i w kółko staram się dokończyć. Przepraszam i ściskam wszystkich, którzy ze mną nadal są. Buziaki-Marta.
PS Czekam tu na 8 komentarzy do 1 września :)
PS2 Mój komputer nadaję się już tylko na wyrzucenie, dlatego proszę o wyrozumiałość, bo wszystko tworzę na telefonie, a jak widać po tym podziale rozdziału-nie jest to przyjemna praca;)