Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 29 - Cisza przed burzą cz.1

UWAGA!UWAGA!
Rozdział ma dwie części! Mam popsuty komputer i niestety nie mogłam dodać rozdziału w całości! Proszę nie komentować pod tą,a TYLKO POD DRUGĄ CZĘŚCIĄ!
***
W salonie siedział już cały Zakon i młodzież, którą spotkał zaszczyt uczestnictwa w misji. Fred zajął fotel najbliżej kominka i posadził sobie Hermione na kolanach, co oczywiście nie umknęło uwadze magicznego oka Szalonookiego.
-No proszę, proszę co za gołąbeczki!-chrypka w jego głosie sprawiała, że zawsze odnosiło się wrażenie jakby Moody sobie kpił ze wszystkiego i wszystkich-skoro w końcu zaszczyciliście nas swoją obecnością to przejdę do rzeczy. Jak wiecie Harry niedługo kończy siedemnaście lat, a co za tym idzie przestanie działać ochrona zapewniona mu przez jego matkę, dlatego musimy zabrać go z domu jego wujostwa zanim to nastąpi. Wystąpiły jednak pewne komplikacje, które sprawiły, że musieliśmy zmienić cały nasz plan. Ministerstwo nie zgodziło się na podłączenie kominka w domu wujostwa Harry'ego do sieci Fiuu, ani na użycie teleportacji łącznej. Jednym słowem, nie możemy przenieść go do Nory w żaden sposób, który wymagałby użycia zaklęć. Są wręcz pewni, że uda im się dzięki temu zatrzymać Pottera tam tak długo, aż zaklęcie ochronne przestanie działać i będą go mogli najzwyczajniej w świecie stamtąd zabrać. Jednak my na to nie pozwolimy. Jeśli nie magią, to tradycyjnie, zawsze jest jakiś sposób. Do przenosin Pottera użyjemy mioteł, testrali i motocykla Syriusza, a wszystko to odbędzie się w przyszłą sobotę.
-Okay, ale czy to nie jest zbyt duże niebezpieczeństwo? Harry jak gdyby nigdy nic wylatuje sobie na miotle z domu wujostwa, który nawiasem mówiąc na pewno jest od dawna obserwowany przez Śmierciożerców, z obstawą godną prezydenta, co jest jednoznaczne z tym, że właśnie opuszcza ten dom.
-A mogłabyś tak bardziej po ludzku,Granger?
-Mam na myśli to, że ci Śmierciożercy, którzy będą obserwować dom Harry'ego na pewno dadzą od razu znać Vol-Ron zrobił kwaśną minę-Sami-Wiecie-Komu, a z nim raczej sobie nie poradzimy?
-Gdybyś nie przeszkodziła mi to przeszedł bym i do tego szczegółu.
Hermiona zaczerwieniła się i wtuliła w ramiona Freda, który delikatnie musnął jej policzek.
-Z domu Dursley'ów wyleci siedmiu Potterów i siedmiu ,,ochroniarzy". Każdy poleci do innego miejsc, a każde z tych miejsc będzie w jakiś sposób powiązane z Zakonem, więc gdyby nas dorwali nie będą mogli tak łatwo rozszyfrować, który Potter jest prawdziwy. Wszystko zrozumiane, czy są jakieś pytania?
-Już widzę jak Harry z chęcią oddaje nam swoje włosy do eliksiru wielosokowego-George roześmiał się, a Fred przybił z nim piątke.
-Ja mam pytaniue, jaki będą la'pary?
Fleur wtulona w Billa spoglądała na Moody'ego pytająco, ale jakby z jakimś lękiem. Widać było, że nie darzyła go zbyt wielką sympatią.
-Prawdziwy Harry poleci Hagridem na motorze Syriusza- w rogu pokoju wielka dłoń pomachała w powietrzu zrywając przy tym firanki-George z Remusem, Tonks z Ronem, Fred z Arturem-polecą na miotłach.Hermiona z Kingsley'em i ty Fleur z Bill'em na testralach. Zadowolona?
Skinęła tylko z wdzięcznością głową i chwyciła dłoń narzeczonego.
-Coś mi się nie zgadza- George wyglądał na zamyślonego, co zdarza się naprawdę rzadko- miała być siódemka, a jak na razie łącznie z Harry'm jest nas szóstka.
-O to się nie martw, moja para dotrze na sobotę, a tymczasem ja muszę się już zbierać. Muszę załatwić jeszcze kilka ważnych spraw. Widzimy się w sobotę, punktualnie o ósmej.
Pokuśtykał w stronę drzwi i po chwili usłyszeli już tylko charakterystyczny dźwięk towarzyszący teleportacji.
-My też będziemy się już zbierać-Remus wraz z Tonks wstali z kanapy i pożegnali się ze wszystkimi. Fred ujął dłoń Hermiony w swoją i przygryzając płatek jej ucha wyszeptał:
-Chodź, zanim mama zagoni nas do jakiejś pracy.
Wstali i wyszli tylnym wyjściem. Małe, białe, puchate obłoczki leniwie przesuwały się po idealnie błękitnej tafli nieba. Słońce grzało przyjemnie, a w powietrzu czuć było zapach żniw. Wszystko pozornie wydawało się takie łatwe i beztroskie. A gdzieś tam, poza tą barierą czyhało zło. To dziwne, że szczęście można odnaleźć nawet w takich momentach, nawet w takich chwilach można cieszyć się życiem, nawet jeśli może się ono za chwilę skończyć. Szli przez polane pełną stokrotek i małych, kolorowych kwiatuszków, których nazwy dziewczyny nie znała. Spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się. Spotkało ją naprawdę wielkie szczęście, że go ma. Nie dałaby sobie rady bez jego wsparcia, a pomyśleć, że jeszcze tak niedawno chciała z niego zrezygnować, poddać się. Zatrzymali się nad jeziorem. Fred wciągnął koc z dziupli w drzewie i rozłożył go w cieniu. Usiedli. Rudzielec oparł się o konar, a Hermiona usiadła przed nim kładąc się na jego torsie. Pogładził ją po policzku, a drugą dłoń splótł z jej dłonią.
-Co będzie dalej, gdy Harry już tu będzie?
-Co masz na myśli?
Hermiona była lekko zdezorientowana, jego dotyk zawsze tak na nią działał. Czuła się wtedy jakby nic innego poza nimi nie istniało.
-Mam na myśli waszą wyprawę, sama mówiłaś, że nie wiesz ile to potrwa, kiedy wrócicie i czy w ogóle wrócicie. Może..może powinienem iść z wami? Nie mam zbyt wielkich magicznych zdolności, ale zawsze mogę się przydać...na pewno będę bardziej przydatny niż Ron, to mogę ci zagwarantować.
Roześmiał się nerwowo, ale wiedziała, że mówi poważnie. Wszystko tyle razy przemyślała, miała nawet listę rzeczy, które musi zabrać, ale nie pomyślała o tym!
-Ja..nie możesz iść z nami Fred, choć bardzo bym tego pragnęła. Dumbledoor'e powierzył to zadanie tylko naszej trójce..nie wiem co będzie dalej, może będziemy mieli możliwość pisania listów? Albo może jakoś dam radę czasem podkraść się do waszego sklepu? A...a jeśli nie...jeśli nie to i tak to przetrwamy, przecież miłość tak po prostu nie wygasa, nawet jeśli mielibyśmy zobaczyć się dopiero za rok to i tak w moim sercu będziesz zajmował nadal pierwsze miejsce...zabrzmiało to trochę jak z taniego romansidła, ale nie mogę naprawdę nic innego wymyślić....
Uniosła lekko głowę i spojrzała w górę, by zobaczyć jego reakcję. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czoło.
-Masz rację, damy radę. Przetrwamy, wygramy każdą wojnę. Tylko mam taki pomysł, znaczy ostatnio dużo o tym myślałem i chciałbym móc cię chociaż nieraz usłyszeć, by mieć pewność, że nic ci nie jest. Jak tak nad tym rozmyślałem, przypomniałem sobie o tych momentach, tych których używaliśmy do ustalania spotkań Gwardii, można się przecież też przez nie kontaktować, wysyłać wiadomości. To natknęło mnie by trochę pokombinować i przerobiłem te monety.
Sięgnął do kieszeni, a w jego ręce zabłyszczały dwa złote galeony. Podał jednego dziewczynie.
-Fred! Jesteś geniuszem! Jak ja mogłam na to nie wpaść, przecież dzięki temu będziemy mogli mieć stały kontakt i nikt nie będzie w stanie go wykryć, ani przechwycić żadnych informacji. Mój geniusz!
Cmoknęła go w usta i zaczęła przyglądać się monecie.
-Jak ona teraz działa?
Chłopak przyłożył monetę do ust i wyszeptał coś. W tym samym momencie literki na monencie dziewczyny zaczęły zmieniać swoje położenie i po chwili utworzyły napis ,,Kocham Cię, mała". Uśmiechnęła się.
-Rozumiem, że w ten sposób możemy ustalić godzinę, tak?
-Właśnie tak, gdy chcesz napisać wiadomość, moneta musi dotykać twoich ust. Wiem, to trochę dziwne, ale na polecenia głosowe nie chciała działać.
Hermiona zbliżyła monetę do ust i coś szybko wyszeptał. Fred spojrzał na swoją błyszczącą zabawkę, obciągnął koszulkę i uśmiechnął się. Na galeonie widniał napis ,,Właśnie odkryłam twój mroczny sekret-masz na sobie bokserki w misie!"
-Gdzie ty mi się patrzysz-roześmiał się- może zmieńmy lepiej temat i przejdźmy do rozmowy przez te super wynalazki.
Hermiona była oczywiście bardzo dobrą uczennicą i szybko opanowała obsługę monet. Czas nad jeziorem płynął jakby zupełnie innym torem i nim się zorientowali, doszło już południe, a głos pani Weasley, oznajmujący, że obiad czeka na stole wyrwał ich z tej romantycznej sielanki.
***
Promienie słońca przebijały przez cienki materiał zasłon, którym lekko poruszał wiatr. Czuła na policzku przyjemne, znajome ciepło. Przeciągnęła się i otwarła oczy. Obok niej na łóżku siedział Fred i gładził dłonią jej twarz i włosy.
-Dzień dobry Śpiąca Królewno.
Pełen radości uśmiech, którym ją obdarzył, sprawił, że na jej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce. Uniosła się na łokciach i odwzajemniła uśmiech.
-Dzień dobry mój książę.
-Siadaj wygodnie-poprawił jej poduszki, a ona posłusznie usiadła- a teraz smacznego.
Na kolanach Hermiony spoczęła wielka taca z jedzeniem. Naleśniki z dżemem i bitą śmietaną, która układała się w kształt serca, jogurt malinowy i kubek kakao- widząc wszystkie te pyszności dziewczyna, aż zaniemówiła.
-Wszystko przyrządziłeś sam? Naprawdę, zrobiłeś to wszystko dla mnie?
Nadal na jej twarzy malowało się ogromne zdziwienie, które chyba trochę zawstydziło rudzielca.
-Tak, naleśniki i kakao to nic trudnego, a że w ogródku akurat dojrzały maliny to zrobiłem jeszcze jogurt.
-Jogurt też zrobiłeś sam?!
-Eem...no tak, maliny, trochę mleka, jogurtu naturalnego i wszystko wystarczy zmiksować. Chyba, że nie lubisz maliny, bo jeśli tak to mogę przynieść ci jakiś inny jogurt z lodówki, to żaden problem.
Chłopak już się podnosił, by biec do kuchni, ale Gryfonka chwyciła go za dłoń.
-Siadaj, nigdzie nie musisz iść. Bardzo lubię maliny, wręcz uwielbiam. Jestem tylko bardzo zdziwiona, pozytywnie zdziwiona, bo nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś równie miłego i romantycznego. Nawet w snach nie marzyłam o śniadaniu do łóżka!
Fred wręcz się rozpromienił. Gdy Hermiona jadła, chłopak sypał dowcipami. Co chwila pomieszczenie wypełniał beztroski śmiech zakochanych.
-Odniosę tacę do kuchni i będę niestety musiał się zbierać. Dzisiaj ja muszę otworzyć sklep, bo George ma do załatwienia jakąś pilną sprawę.
-Naprawdę musisz już iść?- Hermiona zrobiła smutną minę i wlepiła w niego spojrzenie a'la szczeniaczek.
-Naprawdę, nie mam najmniejszej ochoty się z tobą rozstawać, ale...zaraz! Że też dopiero teraz...cz.2 dalej^^

4 komentarze:

  1. Super :D
    Nie mogłam się doczekać rozdziału, a Ty wracasz z taką świetną notką :D
    Tylko błędy...
    Do rzeczy:
    Moody, Moody, Moody, jakoś nigdy za nim nie przepadałam. Nie, wróć- To za Bartym Crouchem Jr. nie przepadałam :P
    Fleur nerwowa... Oj Flegmo, Flegmo :P
    Jeszcze jakoś problem z wymówieniem Voldemort, Ron? -,-
    Hahah "-Chodź, zanim mama zagoni nas do jakiejś pracy. " :D
    Ahh te romantyczne sceny <3
    I te monety- genialne!
    "na pewno będę bardziej przydatny niż Ron"- w to nie wątpię, Ron to łamaga :P
    Dlaczego mam wrażenie, że coś się stanie gdy Fred będzie otwierać sklep?
    Drugą część przeczytam później (może jutro), bo za 30minut Potter na TVN <3
    Lecę szykować przekąski, picie i wgl wszystko :D
    Przepraszam za chaotyczny komentarz, ale ostatnio nie potrafię się zebrać :P
    Pozdrawiam i życzę weny,
    ~Rose Lily Evans

    PS: Poleciłam Twojego bloga na kilku grupach, mam nadzieję, że się nie obrazisz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazić? OBRAZIĆ?! Powinnam Ci za to dziękować, a więc DZIĘKUJE kochana, bardzo dziękuje :D
      Cieszę się, że podoba Ci się rozdział i nadal trwasz z moją twórczością :)
      Też oglądam i kradnę szczegóły z filmu do rozdziału :D

      Usuń
    2. Cieszę się :D
      Będę trwać aż do samego końca :D
      Jedno z najlepszych Fremione jakie w życiu czytałam więc się mnie nie pozbędziesz :3
      Nie ładnie tak kraść :P
      Ale mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie równie powalający jak reszta o ile nie lepszy *.*

      Usuń
  2. 56 yr old VP Sales Minni Cameli, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like Melancholia and hobby. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Ferrari 250 GT LWB California Competizione Spider. Odwiedz strony

    OdpowiedzUsuń