Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 38- To nie jest George

   -Rany, co ci się stało!
Podbiegł do chłopaka przyglądając mu się uważnie. Sięgające ramion, rude włosy, kontrastowały z bardzo bladą skórą. Miał na sobie jakieś stare, brudne ubrania, które wisiały na jego wychudzonym ciele niczym na wieszaku. Skóra wydawała się przezroczysta, wręcz papierowa. Broda, również w rudym kolorze, sięgała do początku klatki piersiowej. Chcąc opisać jego wygląd jednym słowem-wyglądał żałośnie.
   -George, kto ci to zrobił? Co się stało?
Harry szeptał, więc rudzielec domyślił się, że w domu muszą być jeszcze jacyś inni mieszkańcy, którzy zapewne jeszcze śpią. Może gdzieś w tym domu jest również Hermiona?
   -Mogę skorzystać z łazienki? Te włosy, broda..czuje się jak żebrak...
   -Tak, tak przepraszam...nie pomyślałem o tym, że zapewne jesteś wykończony..idź do łazienki, tam są magiczne brzytwy, więc możesz się ogolić, a ja w tym czasie przygotuje coś do jedzenia..tylko Ginny jeszcze śpi, więc staraj się być cicho..
Chłopak skinął głową i ruszył na górę, gdzie w jego domyśle mogłaby znajdować się łazienka. Nigdy nie był w tym domu,więc niezbyt wiedział co gdzie jest. Na wprost schodów zauważył drzwi na których znajdowała się kolorowa tabliczka z napisem WC. Zamknął się w pomieszczeniu i odkręcił wodę. Szybko zrzucił z siebie brudne ubrania i wszedł do wanny. Ciepło wody objęło jego ciało w swoje macki, przyjemnie łaskocząc. Namydlił całe ciało, a woda momentalnie zaczęła zmieniać barwę na brązową. Magiczna brzytwa szybko przewróciła długość jego włosów do normalności i teraz zajęła się zarostem. Gdy wyszedł z wanny i zobaczy się w lustrze sam się przestraszył. Po umięśnionych nogach i klatce nie było już nawet śladu, na ich miejsce pojawiły się wystające żebra, zapadnięty brzuch i chude nogi, przypominające nogi anorektyczki. Usłyszał pukanie do drzwi, a po chwili ciche słowa Harry'ego.
   -Kładę ci przed drzwiami świeże ubrania, tamte wrzuć do kosza. Jak będziesz gotowy to zejdź na dół, przygotowałem śniadanie.
Weasley poczekał, aż kroki Harry'ego na schodach ucichną i sięgnął po ubrania. Ubrał się i zszedł na dół, gdzie na stole stał talerz pełen tostów i kubek herbaty. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio w ustach miał coś ciepłego. Nie chciał rzucać się na jedzenie jak jakieś zwierzę, ale ten zapach pieczonego sera....nie wytrzymał. Usiadł przy stole i włożył sobie do buzi pół kanapki. Przyjemne ciepło łaskotało go w przełyku, a następnie wypełniło cały brzuch. Potter siedział po drugiej stronie stołu obserwując go. Widział z jaką przyjemnością mężczyzna je, więc odezwał się dopiero, gdy  zauważył przed nim pusty talerz.
   - No dobra, czy teraz możemy porozmawiać?
   - Tak, muszę ci jak najszybciej wyjaśnić kilka kwestii...
W drzwiach stanęła Ginny. Na jej twarzy malowało się przerażenie. Zasłoniła usta dłonią, a Harry podbiegł do niej i objął ją ramieniem. Weasley poczuł dziwne, przyjemne mrowienie na sercu, na widok siostry. Bardzo wydoroślała przez czas jego nieobecności. Nie było już nawet śladu po małej, rozczochranej dziewczynce z piegowatą buźką. Niesforne kosmyki zastąpiły proste, opadające kaskadami na ramiona włosy, a okrągłą, pyzatą buzię pięknie zarysowane rysy twarzy.
   - Spokojnie kochanie, nic mu nie jest...
   - Nic mu nie jest?! Harry, to nie jest George!
   - Jak to nie George?!
   - Przez te kilkanaście lat nauczyłam się rozróżniać swoich braci! To nie jest George, Harry!
   - Więc kim on do jasnej cholery jest?!
   - On..on wygląda..wygląda zupełnie jak Fred...
   - Właśnie o tym chciałem przed chwilą ci powiedzieć Harry, nie jestem George..jestem Fred..
   - Przecież Fred nie żyje! - Harry wyciągnął różdżkę i trzymał ją teraz wycelowaną w rudzielca.
   - Ha..Harry...on naprawdę jest do niego taki podobnym...on..
   - Zadam ci jedno pytanie na które odpowiedź znają tylko Fred i George, jeśli odpowiesz prawidłowo to uwierzymy ci. 
Rudzielec skinął głową. Na jego twarzy malowała się pełna powaga.
   - Skąd mieliście pieniądze na otwarcie swojego sklepu?
   - Od ciebie, oddałeś nam swoją nagrodę za wygranie Turnieju Trójmagicznego.
Głos miał spokojny, przyglądał im się z uwagą czekając na ich reakcje. Harry opuścił różdżkę i z otwartymi ustami patrzył na Freda. Pojedyncze łzy, które spływały po policzkach Ginny zamieniły się teraz w strumienie. Ruda podbiegła do brata i wtuliła się w niego. Wyglądał tak znajomo, a jednocześnie tak inaczej. Trzymanie jej znowu w ramionach sprawiało mu ogromną przyjemności. Tak bardzo za nią tęsknił... za nimi wszystkimi. Harry stał tak przez chwilę - z otwartymi ustami i zdziwieniem w oczach, aż w końcu otrząsnął się ze wstępnego szoku i rzucił się na chłopaka, by również go wyściskać.
   - Na gacie Merlina, stary! Nawet nie wiesz jak dobrze cię znowu wiedzieć!
Harry odpowiedział uśmiechem i poklepał chłopaka po plecach.
   - Trzeba wszystkich poinformować! To po prostu cud!
   - Nie! Nikt nie może się dowiedzieć, że żyje dopóki ta cała sytuacja nie zostanie wyjaśniona. To zasiałoby panikę wśród ludzi. Wieść o Śmierciożercach porywających ludzi w czasach pokoju raczej nikogo nie ucieszy.
Harry i Ginny wpatrywali się w niego, a radość w ich oczach zastąpiło przerażenie.
   - Może lepiej usiądźmy to wszystko wam w spokoju opowiem.
   - Tak...tak...chodźmy do salonu, tam jest wygodniej.
Harry usiadł na dużym, skórzanym fotelu, a Fred i Ginny usiedli na kanapie z tego samego tworzywa. Ruda jakby cały czas starała się upewnić czy to nie jest tylko zwykły sen. Mimochodem dotykała brata by ciągle móc czuć jego obecność.
   - To może zacznę od początku - wziął głęboki wdech i oparł się wygodnie o sofę. - Poczułem, że uderzyło we mnie jakieś zaklęcie. Byłem pewny, że to już koniec, że właśnie umieram. Miałem przed oczami tylko twarz Hermiony i jej uśmiech... a potem była już tylko ciemność. Ocknąłem się w jakimś ciemnym, obskurnym pomieszczeniu. Znajdowały się w nim tylko dwa małe okna umieszczone dość wysoko przez co padało przez nie naprawdę mało światła, dlatego też nie od razu zorientowałem się, że oprócz mnie w pomieszczeniu znajdują się jeszcze inne osoby. Okazało się, że wszyscy, którzy zostali trafieni jakimś dziwnym zaklęciem znaleźli się w tej ciemnej piwnicy. Byliśmy przerażeni i jednocześnie ciekawi co tym razem za numer wymyśliły Śmierciojadki. Jak udało nam się później dowiedzieć, a dokładniej podsłuchać- Voldemort był pewny, że wygra bitwę, jednak gdzieś w głębi czuł lęk, że jednak możesz go pokonać, dlatego szukał sposobu jak mógłby powrócić za grobu, a jak wszyscy dobrze wiemy miał już w tym wprawę. Odnalazł jakieś prastare zaklęcie, dzięki któremu można ściągnąć duszę nawet z otchłani piekła, jednak haczyk jest taki, że potrzeba do tego 66 walecznych dusz, czyli osób pojmanych podczas walki. Na chwilę obecną mieli nas dopiero 20, bo jak wiadomo masowe zaginięcia wzbudziłyby podejrzenia. Przychodzili do nas raz dziennie i przynosili jedzenie i picie, zawsze o tej samej porze, dlatego zostały nam jakieś dwie godziny zanim zorientują się, że uciekłem i przeniosą wszystkich.
Harry zerwał się z fotela i złapał Freda za ramię.
   - No to każda minuta jest cenna! Chodź, lecimy do ministerstwa, Ginny nikt na razie nie może się o tym dowiedzieć, ok?
  - Tak, oczywiście! Lećcie już, czekam tu na was, powodzenia...uważajcie na siebie..
Pocałowała Harry'ego i wyściskała Freda, po czym obaj panowie zniknęli.

***

Ginny usłyszała jakiś hałas, więc szybko wybiegła z kuchni. Fred  i Harry mieli nie tęgie miny, więc od razu się domyśliła, że nie zdążyli na czas.
   - I co? - zapytała dziewczyna.
   - Śmierciożercy zorientowali się wcześniej, że zniknąłem, więc zdążyli wszystkich przenieść.
   - Nie martw się, w końcu ich znajdziecie. Najważniejsze, że jesteś z nami i dzięki tobie Ministerstwo wie już o planie Śmierciożerców.
Podeszła do brata i przytuliła go. On również odpowiedział jej uściskiem.
    - Chodźcie do kuchni, zrobiłam obiad.
Z grobowymi minami usiedli przy stole na którym Ruda postawiła parujące półmiski. Fred jednak nie zwrócił uwagi na jedzenie, miał bardzo zamyśloną minę, aż w końcu nie wytrzymał. Nie mógł dłużej tłamsić w sobie tego pytania.Odkąd udało mu się uciec tylko jedno chodziło mu po głowie.
   - Co u Hermiony?
Harry zamarł z widelcem w ustach, a Ginny wydała się bardzo zmieszana co nie umknęło uwadze mężczyzny. Przestraszył się.
   - Coś jej się stało?! Czemu macie takie miny?!
   - Nie, nie.....nic jej nie jest..
   - To o co chodzi?
Ginny odłożyła szklankę, którą trzymała przy ustach, na stół. Dotknęła dłoni brata i wzięła głęboki wdech.
   - Za trzy tygodnie Hermiona wychodzi za mąż...
Fred zabrał dłoń spod dłoni siostry.

***W TYM SAMYM CZASIE***

   - Kooooochanieee, paczka dla ciebie przyszła!
   - Sukienki?
   - Tak, chyba tak.
   - Okej, już idę.
Hermiona zbiegła po schodach i podeszła do mężczyzny trzymającego pudełko. Miał czarne włosy i brązowe oczy, które miały w sobie coś dzikiego, jakby coś z wilczego spojrzenia. Gryfonka wyciągnęła dłonie by wziąć pudło, jednak chłopak nie chciał go oddać. Uśmiechnął się uwodzicielsko i przyciągnął ją do siebie.
   - Matt, wiesz, że mi się spieszy! Daj mi to pudło!
   - A magiczne słowo?
   - Dawaj to pudło!
   - Nieprawidłowa odpowiedź. Jeszcze raz, ale teraz kulturalnie i z miłością.
   - Proszę cię kochanie, oddaj mi to pudełko. Lepiej?
   - Lepiej,lepiej ale jeszcze za mało połechtałaś moje ego.
   - Grabisz sobie, naprawdę sobie grabisz....Najwspanialszy, najmądrzejszy, najukochańszy mężczyzno...czy możesz mi oddać w końcu to pudełko?
   - Oczywiście, że mogę, ale tylko i wyłącznie za buziaka!
   - Wariat!
Śmiejąc się, zarzuciła mu ręce na szyję i wpiła się w jego wargi. Zawsze całował ją tak jakby za chwile miał ją stracić - z pasją, tęsknotą i pragnieniem. To naprawdę w nim kochała. Traktował ją jak największy skarb, a zawsze gdy na nią patrzył widziała w jego oczach podziw. Przy nim czuła się piękna. Wymknęła się z jego objęć i lekko go odepchnęła z zawadiackim uśmiechem.
    - Jadę zawieźć sukienkę Ginny, żeby w razie czego zdążyć oddać ją do przeróbki.
   - Dobrze, dobrze. Leć jak musisz.
Cmoknął ją w czubek głowy i pomógł jej otworzyć drzwi.

***

   - Fred, proszę cię...otwórz te drzwi..musimy pogadać, no..proszę cię Freddie..
Ginny klęczała pod drzwiami pokoju gościnnego i gładziła je ręką. Od kilku godzin próbowała porozmawiać z chłopakiem, ale bezskutecznie dobijała się do drzwi pomieszczenia.Wiadomość o ślubie Hermiony mocno nim wstrząsnęła i martwiła się, że brat może zrobić coś głupiego. Już miała zacząć kolejną tyradę, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Nie miała zamiaru odpuścić Fredowi, nie odeszła od drzwi.
   - Harry, kto to? - krzyknęła przez barierkę schodów.
   - Hermiona.
Nie miała wyjścia, Miona miała przywieźć jej sukienki do przymiarki, więc musiała ją wpuścić.Wstała i zeszła na dół.
Fred słysząc imię dziewczyny podbiegł do okna. Na progu stała ONA. Jego Hermiona...Mionka...Smukłe ciało, delikatne rysy twarzy...prawie wcale się nie zmieniła...miała tylko krótsze włosy..i takie jakby jaśniejsze..ale nadal była równie piękna...równie idealna...na widok otwieranych drzwi uśmiechnęła się, a Fred poczuł jak jego serce topnieje..miał ochotę zbiec na dół i wziąć ją w ramiona..przycisnąć usta do jej ust...wtulić się w nią..odsunął się od okna i podszedł do drzwi. Delikatnie nacisnął klamkę i wyszedł na korytarz. Stanął przy barierce i starał się powstrzymać przed zbiegnięciem na dół. Usłyszał ją...jej aksamitny głos..mówiła z takim entuzjazmem, pasją...co najgorsze, że mówiła z taką radością w głosie o ślubie z innym mężczyzna...ukłucie zazdrości przeszyło go nagle...
   - Tak, poproszę cappuccino jak zwykle. Tylko muszę skorzystać jeszcze z łazienki, ostatnio nie najlepiej się czuję, mam jakieś mdłości i zawroty głowy...ehhh to wszystko na pewno przez to bycie w ciągłym biegu...
   - Okej, leć. Ja wstawię wodę i przymierzę tą cudowną kieckę, a potem pogadamy!
Serce zabiło mu mocniej. Stał zaledwie kilka centymetrów od drzwi do łazienki. Jeśli zostanie tu gdzie jest to za chwilę stanie z nią twarzą w twarz. Nie ruszę się, nie ruszę się, nie ruszę się! Weszła na schody. Jeszcze tylko kilka stopni...tylko kilka...Zrobił duży skok i zamknął za sobą drzwi pokoju, zanim dziewczyna zdążyła go zauważyć. Jednak na jej dłoni, którą trzymała się balustrady zauważył znajomy pierścionek z zielonym oczkiem. Nadal go miała, nadal nosiła jego pierścionek...Czy miał prawo podejmować decyzję za nią? Może jednak wybrałaby jego, a nie tego mężczyznę, który miał zostać jej mężem? Usłyszał ciche kroki na schodach...odeszła...

***

Drzwi od pokoju cicho zaskrzypiały. Fred podniósł się z łóżka i zapalił nocną lampkę, którą zgasił zaledwie chwilę temu. Ginny cicho stąpając podeszła do jego łóżka i usiadła na brzegu.
   - Ona strasznie to przeżyła...
   - Ginny, proszę cię. Nie chcę tego słuchać.
   - A mnie nie interesuję to czego chcesz słuchać, a czego nie. Nie wiesz w jakim była stanie po tym jak dowiedziała się, że nie żyjesz. To nie ty zbierałeś ją w całość, a powiem ci, że zadanie nie było łatwe, bo rozsypała się kompletnie. Całe noce, a właściwie również całe dnie płakała. Po pogrzebie wyjechała szukać rodziców, a gdy wróciła od razu poszła do Hogwartu by nadrobić ten zaległy rok. Nikt nie miał z nią kontaktu, zawsze gdy chcieliśmy się z nią spotkać miała jakąś wymówkę. Przez praktycznie cały rok widzieliśmy się z nią może trzy razy. Miała wiecznie podpuchnięte oczy, a na ścianie w jej domy była fototapeta, a wiesz co za zdjęcie przedstawiała ta fototapeta? To było wasze ostatnie zdjęcie, to które zrobił wam Colin przed Bitwą. Gdy skończyła szkołę i zaczęła pracować w Ministerstwie nie mogła już dłużej unikać Harry'ego i Rona, więc ponownie udało nam się nawiązać z nią jakiś kontakt, ale to nadal nie była dawna Hermiona. Wszyscy skakaliśmy nad nią jak nad małym dzieckiem, ale nic to nie dawało. Przełom nastąpił dopiero, gdy porządnie wkurzyła George'a swoim - jak on to nazwał - użalaniem się nad sobą. Powiedział jej, że ona straciła chłopaka, więc kiedyś znajdzie sobie następnego, a on stracił brata bliźniaka, a drugiego takiego już nie da się znaleźć, wiec powinna się w końcu wziąć w garść i zacząć żyć, bo nie tylko ona doświadczyła straty. Może i jego słowa wtedy wszystkim wydały się zbyt brutalne, ale Hermiona przyznała mu rację i zaczęła się jakoś z tego wygrzebywać. Coraz częściej się spotykałyśmy, rozmawiałyśmy i to ja namawiałam ją, żeby zaczęła się z kimś spotykać. Podchodziła do tego bardzo sceptycznie i na początku w ogóle mnie nie słuchała, ale z biegiem czasu zaczęła dorastać do tego by odciąć się od przeszłości, by wyrzucić cię z życia i pozostawić już tylko w sercu. Gdy powiedziała mi, że kogoś poznała strasznie się ucieszyłam, a gdy powiedziała mi, że chcą się pobrać...w końcu na nowo rozkwitła, jakby wypiękniała...ale to nie oznaczało, że o tobie zapomniała..nadal ma wasze zdjęcie oprawione w ramkę i postawione w swoim gabinecie, o co często kłóciła się ze swoim facetem...ona nadal cię kocha, ale pogodziła się z twoją śmiercią...jeśli dowie się, że żyjesz to na pewno odwoła ten ślub! Ona tak prawdziwie i całym sercem kochała, kocha i będzie kochać tylko ciebie. Freddie..jeśli nic nie zrobisz to stracisz ją na zawsze..
   - Może i masz rację, ale ona ułożyła już sobie życie i byłbym totalnym egoistą, gdybym tak nagle znów pojawił się w jej świecie i popsuł cały ład, który stworzyła przez te cztery lata..
   - Za to teraz jesteś totalnym dupkiem! I co masz zamiar zrobić? Myślisz, że ona  nigdy nie dowie się, że jednak nie zginąłeś?!
Ginny wstała, skrzyżowała ręcę na piersiach  z wyrzutem patrząc na brata.
    - Nie, nikt nie dowie się, że żyję. Sprawa w Ministerstwie jest utajniona, nikt poza kilkoma aurorami i wami o niej  nie wie i nie dowie się, więc dla świata nadal jestem martwy i takim pozostanę. Nie ma tu już dla mnie miejsca Ginny..
   - Pieprzysz głupoty! TOTALNE BZDURY! Jak możesz chcieć decydować za innych o ich życiu?! A co z mamą, tatą, George'm?! Oni też mają do końca życia myśleć, że nie żyjesz?! Jak ty to sobie w ogóle  wyobrażasz?
   - Ja...nie wiem..nie wiem...sam już nie wiem co robić, co o tym myśleć..nie rozumiesz tego..po prostu boję się, że ją zranię jeśli znów pojawię się w jej życiu....bardzo ją kocham i dlatego nie chcę żeby znowu przeze mnie cierpiała...chciałem, żeby była szczęśliwa i każdego dnia w tej przeklętej piwnicy wyobrażałem sobie, że Mionka jest szczęśliwą żoną i matką, bo nie miałem nadziei, że kiedykolwiek tutaj wrócę...a teraz gdy wróciłem chciałbym ją przytulić..pocałować...być blisko niej..ale..ale nie potrafię się przełamać...co mam zrobić? Podejść do niej i powiedzieć ,,Cześć kochanie, to ja Fred. Jak widzisz jednak żyję. Nie bierz tego ślubu z nim, hajtnij się ze mną."....Ja pierdolę...to wszystko jest takie pokręcone...
Nawet nie zorientował się kiedy wstał, kiedy zaczął płakać, ani kiedy uderzył pięścią w ścianę i upadł na kolana. Ginny uklękła przy nim i objęła go ramieniem, starając się uspokoić brata. Czuła jak kruche zrobiło się jego ciało. Wystające kości, papierowa skóra i brak tego zawadiackiego błysku w oczach...wydawał sie taki wypalony...
   - Prześpij się, mam pewien pomysł, ale o tym pogadamy rano, teraz musisz ochłonąć.
Skinął głową i przytulił Rudą.
   - Dziękuję Gin.
Uśmiechnęła się i cicho zamknęła za sobą drzwi.
 

***

Matko, już myślałam, że nigdy nie odzyskam tego internetu! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Brak wi-fi przez bite trzy tygodnie..czułam się taka odcięta od świata :P no ale teraz koniec tego marudzenia- czekam na wasze komentarze. Przez to, ze połowa z was chciała mnie zabić za uśmiercenie Freda to postanowiłam go ożywić! Jak wrażenia? Czekam na....13 komentarzy by kolejny rozdział mógł się pojawić :)
Buziaki :*

29 komentarzy:

  1. FREDIE ŻYJE! BOZIU JESTEŚ KOCHANA! :3 Jejku jak ja się ucieszyłam, że on powrócił. ten rozdział choć krótki jest taki cudowny. Bardzo chciałabym wiedzieć jaki plan ma Ginny, ale muszę czekać (i warto czekać). :3 Na końcu ten gif jest świetny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię zabijać swoich ukochanych bohaterów, słaba ze mnie autorka :C ;D Cieszę się, że Ci się podoba i zapraszam do lektury kolejnego rozdziału :D

      Usuń
  2. O matko jak dobrze że jednak Fred żyje ;D Miona nie może wyjść za mąż, jeśli już to tylko za Freda! :D uwielbiam to :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba i zapraszam do czytania następnego rozdziału, który właśnie dodałam ;)

      Usuń
  3. Rozdział oczywiście fantastyczny! Jak ja się cieszę, że Fred żyje :) Wspaniale to zrobiłaś ;)
    Weny!!
    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mimo mojego wrodzonego sadyzmu nie potrafiłam zabić Freda:\
      Kolejny rozdział już jest, także zapraszam do czytania :)

      Usuń
  4. Wiedziałam! Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Freddie żyje, tylko byłam ciekawa jak go "ożywisz". Zazwyczaj nie umiem opisywać swoich uczuć ale możesz być pewna że skaczę z radości ^^ Wiesz co jeszcze wiedziałam? Że Mionka albo kogoś ma albo jest w ciąży. Jak przeczytałam że się hajta odetchnęłam z ulgą bo ślub można odwołać ale... Jak ona może być taka głupia? Mdłości i zawroty głowy są przez stres? No błagam cię... Jeśli "stres" to inna nazwa małego dziecka w brzuchu kobiety, to tak, to wszystko przez stres.
    Mimo tego że uwielbiam mieć rację to modlę się żebym jednak jej nie miała xD
    Weny życzę i tych 13 komentarzy
    Twoja wierna fanka której nie chciało się pisać komów xD
    ~Budyń
    Ps. Ten gif jest taki... taki cudowny *-* Czemu nie mogę zapisywać gifów na telefonie? Czemu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah..ja niestety też :/

      Usuń
    2. Bardzo się ciesze, że Ty się cieszysz haha :D no przez tyle lat była tą inteligentną, więc musi w końcu trochę pozgrywać głupa :P
      I Ty zła kobieta jesteś! Dla mnie liczy się każdy komentarz, a Tobie się nie chciało? pff...:D
      Ps Gdy tylko zobaczyłam tego gifa to po prostu musiałam go tutaj wstawić, ma w sobie to ,,coś" *_*

      Usuń
  5. Świetnie napisane :) nie mogę doczekać się tego co będzie dalej :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju. Jeju. Jeju. Frediiie żyje. Na wcześnoejszych roździałach ryczałam jak debilka oddana twemu blogowi. Czytałam opowiadanie od samego początku. Zawsze miałam pod ręką następny roździał, więc teraz nie karz mi za długo czekać!!!!!!!

    Kumiko ����������✌✊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprężałam się jak mogłam, żebyś zbyt długo nie musiała czekać! kolejny rozdział już dodany :D

      Usuń
  7. Niesamowite . Freeed !!!

    Asia .

    OdpowiedzUsuń
  8. Siema!
    Znalazłam Twojego bloga niedawno i przeczytałam od poczatku i ON JEST SWIETNY !!!!
    Ja bardzo żadko płaczę, ale przez Twojego bloga to ryczałam jak głupia i to parę razy.
    Jak już skończyłam jakiś rozdział to potem nie mogłam przestać o nim myśleć i tak cały czas.
    Jak Fred "umarł" to myślałam, że oszaleję, a tu nagle mój Freddi żyje.

    KOCHAM TWOJEGO BLOGA I CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ.
    POZDRAWIAM I ŻYCZE CI DUŻO WENY.

    PS. Sory, że taki krótki komentarz, ale nigdy nie umiałam pisać długich..

    Mary Weasley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dzięki, bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D
      Ps Chyba jestem bardzo nie wyspana po nocnym dokańczaniu rozdziału, bo byłam pewna, że masz taki sam nick jak ja, dopiero po chwili zczaiłam, że to Mary, a nie Marta xD

      Usuń
  9. Nie mogę uwierzyć że tak świetnie poprowadziłaś fragment z Fredem. Oby on i Hermiona byli razem :) Czekam na kolejną notatkę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już od dawna miałam w głowie takie zakończenie i cieszę się, że Ci się spodobało ;) kolejny rozdział już jest, także miłego czytania życzę :)

      Usuń
  10. Szybciutko dawaj następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku! Jak ja Cię bardzo przepraszam ,że komentuje dopiero teraz!
    Dodajesz w poniedziałek, a ja komentuje w piątek...no jak tak w ogóle można!
    Zła Kaśka! Ugrrr....przepraszam Cię za to, po prostu nie mam czasu. Dorabiam sobie teraz u siostry, pilnując dzieci więc wiesz jak to jest 7 latek i 5 latka potrzebują uwagi...teraz jeszcze śpią więc mam chwilę wolnego XD
    Jednym słowem, nie martw się, pamiętam o Twoim blogu :3
    Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! No i kto miał rację? No kto? Wiedziałam, że Fred żyję (A raczej kocham cię za to, że go ożywiłaś :P) Teraz trzeba tylko zrobić coś z tym narzeczonym...hmnnn...no nie wiem, zamienić go w golonkę? Nie no...coś się wymyśli :P Fajnie by było, jakby w nexcie było coś takiego, że Hermiona chce być z Fredem, ale nie umie powiedzieć o tym temu drugiemu no i w tedy Fred wkracza do akcji, jako prawdziwy rycerz na białym koniu, lub Romek z pod balkonu XD Żal mi się zrobiło Freda...po tym wszystkim co przeżyli, nie potrafi do niej podejść..biedaczek...:'( oooooooooo albo fajnie by było jakby on tak przerwał ceremonie ślubu :D aha! Zapomniałam Ci powiedzieć, że rozdział jest genialny :D kocham go, jak tylko skończysz bloga, czytam Twoje opowiadanie od nowa i czekam na nast. opowiadanie, którym (mam nadzieje) nas zaszczycisz (Inaczej Cię znajdę i wbije do głowy, że nie wolno marnować swój wielki talent i że jeden blog to za mało :P) Z tego co widzę to dzisiaj dodasz rozdział :3 No to czekam !
    Pozdrawiam.
    Czasu i weny życzę.

    ~Kaśka Zwana Gryzoniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem znam to z autopsij, często zajmuje się kuzynostwem (4 latek i 7 latka)po prostu zło w czystej postaci, mega rozrabiaki z nich :P Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Twoje groźby, że jak zabije Freda to Ty zabijesz mnie, bardzo mi pomogły w'jego napisaniu haha ;)
      I chciałabym oczywiście poprowadzić jeszcze jakiegoś bloga, ale na chwilę obecną nie mam pomysłu o czym :\

      Usuń
  12. Swietny rozdział. Dobrze,ze ożywiłaś Freda.
    Czekam na kolejny, bo to jest już 13 komentarz XD
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj! :)
    Przybywam z krótki (a może długim?) opóźnieniem. Bardzo za to przepraszam, kolejny rozdział postaram się skomentować o wiele, wiele szybciej! :)
    Przeczytałam właśnie Twoją odpowiedź pod moim komentarzem. Miło, nawet bardzo, że mój komentarz Cię zmotywował. Nie masz za co dziękować. Nie czytam twojego bloga z przymusu, tylko z własnych chęci :) Powiem Ci szczerze, że od 18 czerwca sprawdzam bloga praktycznie codziennie. Z niecierpliwieniem czekam na nowe rozdziały i mam nadzieje, że gdy ta historia dobiegnie niestety do końca - rozpoczniesz nową.
    U mnie z śmiercią Freda w książce było podobnie ;c A najgorzej jak Harry zobaczył jego ciało w Wielkiej Sali. (co z tego, że koleżanki mi wszystko zaspoilerowały xD)
    Doskonale przekazałaś te emocje! :)

    Przejdźmy do tego rozdziału.
    Bardzo, bardzo przypadł mi do gustu. Jednak ożywiłaś Freda, jej! :D Choć przyznam, że sposób w jaki go ożywiłaś, jak i jego zniknięcie jest intrygujące. Od razu wiedziałam, że to nie może być George. Dlaczego George miałby tak wyglądać? A Fred akurat miał powód, przecież ,,nie żył".
    Hermiona w związku, eh. Mam nadzieje, że nie jest w ciąży, bo ślub można odwołać, ciąże nie.
    Moim zdaniem Fred powinien powiedzieć rodzinie, że żyje. Jego śmierć była dla niech bardzo bolesnym ciosem, bardzo to przeżyli, a wiadomością o tym, że jednak żyje dałby im wiele powodów do radości.
    Dzisiaj trochę krótko za co przepraszam. Pod kolejnym postaram się bardziej rozpisać. Weny, chęci i miłych wakacji! :) Jeszcze raz; świetny rozdział! :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.

    ~xxx.

    PS o, czyli jednak miałam racje. Okej, będę cśś... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno chciałabym napisać kolejnego bloga, tylko niestety nie wiem jeszcze o jakiej tematyce :\
      Taak, znam ten ból. Jak zaczęłam czytać Niezgodną to koleżanka powiedziała mi już jak się cała trylogia kończy..kochane spojlerki grr...xD
      Cieszę się, że Ci się spodobało i kolejny rozdział już jest, więc czekam na długaśny komentarz ;)
      Pozdrawiam i również życzę udanych wakacji ;)

      Usuń
  14. Aha i jeszcze zapomniałam dodać, że moim zdanie Fred nie powinien ukrywać tego, ze żyje, chociażby ze względu na Georga, która na pewno bardzo za nim teskni.
    O i tak jak reszta mam nadzieję, ze H\Mionka nie jest w ciąży.

    Mary Weasley

    OdpowiedzUsuń
  15. Mogę powiedzieć tylko jedno: FREDDIE ŻYJE! 😁 I mam nadzieję że ona nie jest w ciąży... Proszę niech ona nie będzie w ciąży! Plosiem chlip, chlip...

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam teraz wszystkie twoje rozdziały i jedno wielkie WOOOW!
    Jestem pod wielkim wrażeniem, twoje opowiadania są świetne, uwielbiam taki styl pisania, mega miło mi się to czytało. Wielka szkoda, że wcześniej nie trafiłam na twojego super extra bloga, tylko dopiero teraz:( No ale lepiej późno,, niż wcale :D Ja już bez zastanowienia zaobserwowałam bloga i będę stałą komentatorką, to ci mogę obiecać :p A wracając do rozdziału genialny. Też mam wielką nadzieję, że Hermiona nie jest w ciąży, bo niby się źle czuje i te róźne, ale to by pokomplikowało wszystko i Fred musi jej powiedzieć, teraz będzie niełatwo tak wrócić to tego wszystkiego, no ale muszą spróbować. Nie mogę się doczekać co będzie dalej, jak to się potoczy.

    Przy okazji, wspomnę o tym, że ja prowadzę bloga o Hermionie i Ronie, dlatego zdziwiłam się, że spodobało mi się to połączenie hahaha
    Nie wiem czy lubis tę parę, ale zapraszam cię do mnie :P
    Jak chcesz zaobserwuj czy coś, jak coś to wracam po roku z nową energią, wiec szykuj się hahah :D

    http://roniona-truelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że mój blog przypadł Ci do gustu :) nie przepadam za Romione (wiesz, dla mnie Hermiona jest Freda, a za Ronem po prostu nie przepadam) ale w wolnej chwili zajrzę, moźe Twój blog przekona mnie do Romione tak jak mój przekonał Cię do Fremione ;)
      Pozdrawiam i życzę weny ;)

      Usuń
  17. " -Za trzy tygodnie Hermiona wychodzi za mąż..." ZARAZ CO
    CZEGO ZNOWU NIE PAMIĘTAM
    CHOLERA NIE....
    D:
    a było tak pięknie ;-; o mój boże Fred żyje... kiedy wyssałaś ze mnie wszystkie nadzieje, dajesz coś takiego?! Jakim okrutnym pisarzem trzeba być ;_;
    "Ona tak prawdziwie i całym sercem kochała, kocha i będzie kochać tylko ciebie. Freddie..jeśli nic nie zrobisz to stracisz ją na zawsze.." *łzy w oczach* *chlip*
    I CO TY NAJLEPSZEGO NAROBIŁAŚ!
    PRZEZ CIEBIE KLAWIATURY NIE WIDZĘ! >3<

    OdpowiedzUsuń