Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

sobota, 25 października 2014

Rozdział 31- Wesele

Pocałował ją i usiadł, sadzając sobie Gryfonke na kolanach.
   -Bardzo bym tego chciał, ale jeśli zrobimy to teraz, to będę za tobą tęsknił sto razy bardziej. Dlatego wolę z tym poczekać.
Wtuliła się w niego uśmiechnięta. Zawsze uważała, że kobieta musi być samowystarczalna, bo mężczyzną zależy tylko na jednym, a ich wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżecce. Dopiero teraz zrozumiała jak bardzo się myliła wrzucając wszystkich facetów do jednego worka, a teraz siedziała wtulona w przeciwieństwo wszystkiego co myślała.  Ironia losu. Do pokoju wszedł Harry.
  -Cze...o jej, przepraszam. Nie chciałem przeszkadzać, już sobie idę!
Czerwony niczym dojrzały burak, obrócił w stronę drzwi.
   -Nie, nie przeszkadzasz. Ja i tak już muszę się zbierać, bo jak mama zorientuje się, że nie ma mnie w ogródku to mogę nie dożyć wesele.
Wstał i żartobliwe roztrzepał dziewczynie włosy. Gdy zostali sam na sam, Hermiona zauważyła, że Harry'ego coś gnębi.
   -O co chodzić tym razem?
   -Zastanawiam się, gdzie w ogóle zacząć szukać? Nie mogę znaleźć choćby najmniejszego punktu zaczepienia, jakiejkolwiek wskazówki.
   -Spokojnie, ja też nad tym wszystkim myślałam...
Drzwi pokoju otwarły się z prędkością światła. Czerwona ze złości pani Weasley wparowała do pokoju.
   -A tu co się dzieje? Tyle pracy jeszcze przed nami, nie ma czasu na pogaduchy!
I czasu nie było naprawdę. Chodź wydawałoby się, że nie ma już w domu państwa Weasley nic, co mogłoby lśnić bardziej lub być bardziej odkurzone, to jednak Molly wynalazła dla młodych mnóstwo zajęć, z którymi przeszło im się zmagać do wieczora. Hermiona, jak zwykle zapobiegawcza, domyślała się, że czasu na zakup sukienki nie będzie, dlatego zakupiła wszystko będąc jeszcze w domu. Umyła włosy i nałożyła piankę, by móc je rano ułożyć. Mimo, że od dawna była przygotowana na wyprawę, myśl, że już jutro przyjdzie im opuścić dom, państwo Weasley, Freda..przerażała ją. Napełniała lękiem, który ulokował się gdzieś między prawym, a lewym płucem i co chwila dawał znać o swojej obecności uciskiem w okolicy mostka. Położyła się, obmyślając czy na pewno wszystko spakowała i czy oby na pewno przetrwa tak długi okres czasu z dala od Freda...
****
Obudziły ją odgłosy dochodzące z wnętrza domu. Nie spała zbyt dobrze tej nocy, zbyt wiele myśli kłębiło się w jej głowie. Na myśl o tym, że czeka ją dziś kolejna nieprzespana noc, nakryła głowę pościelą.
   -Wstawaj, wstawaj! Chyba, że wolisz, żeby to mama zrobiła ci pobudke.
Światło słoneczne oślepiło ją, gdy chłopak ściągnął pościel z jej twarzy. Bliskość jego ciała sprawiła, że poczuła przyjemne uczucie ciepła przebiegające wzdłuż kręgosłupa. Uśmiechnęła się lekko, ponownie zamykając oczy, gdy usta Freda przylgnęły do jej ust. Uwielbiała takie poranki jak te, gdy to Fred, a nie dźwięk budzika wyciąał ją z objęć Morfeusza. 
   -A teraz tak na serio, jeśli nie chcesz by części twojego ciała znalazły się w weselnych przystawkach to radzę wstawać!
   -Tak jest panie Weasley! Jeszcze tylko fartuszek i patelnia w prawej dłoni, a będziesz idealną kopią swojej mamy.
   -Ej, ej mała uważaj sobie! Charakterek też mam po mamusi, więc uważaj!
   -Oh, już się boję! Proszę, proszę okaż mi litość i nie każ polerować mi zastawy po raz trzeci!
   -Tym razem będę łaskawy i odpuszczę ci tą zniewagę, ale jeśli za dziesięć minut nie zobaczę cię na śniadaniu, to kara cię nie minie!
Roześmiał się i wyszedł. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie i wstała. Narzuciła tylko jakąś za dużą bluzę, która leżała na łóżku. Dopiero, gdy stanęła przed lustrem, zorientowała się, że nie jest to jej bluza, a bluza Freda. Wtuliła się w nią, wchłaniając zapach perfum chłopaka. Poranna toaleta nie zajeła jej zbyt wiele czasu. Makijaż i fryzurę miała w planach zrobić dopiero przed weselem. Zeszła na dół. W salonie przy suto zastawionym stole siedziało państwo Delacrou z Bill'em, Fleur i państwem Weasley. Hermiona na palcach zakradła się do kuchni, nie zwracając na siebie uwagi zgromadzonych. Na stole stał talerz z naleśnikami, a obok bita śmietana i słoiczek z dżemem malinowym.
   -Wow! Czy ty potrafisz czytać mi w myślach? Od kilku dni miałam ochotę na naleśniki.
   -Tak, wiem. Jestem najlepciejszym chłopakiem na świecie! Częstuj się, chce żebyś smak tych naleśników zapamiętała przez całą wyprawe
Dziewczyna uśmiechnęła się i ugryzła kęs. Poczuła jakby na jej języku pojawiły się małe obłoczki, to co wzięła początkowo za bitą śmietanę było kolejnym z wynalazków bliźniaków. Symfonia smaków, która wybuchła w jej ustach była nie do opisania słowami.
   -Mam jeszcze kilka zadań do wykonania. ogrodzie, więc muszę już iść, ale twoja mina oddaje wszystkie emocje i odnoszę wrażenie, że ci smakuje.
Roześmiał się i wyszedł. Gryfonka jeszcze przez chwilę nie mogła wyjść z podziwu. Wszystkie naleśniki zniknęły z talerza w zaledwie kilka minut. Domyślając się, że niedługo wszystkie łazienki przeżyją istne oblężenie, udała się na górę by zrobić makijaż i fryzure. Czas płynął tego dnia jak oszalały. Nim Hermiona się zorientowała, zegar wybił już trzecią. Wyjrzała przez okno. W ogrodzie, przed wielkim, białym namiotem, Fred, George, Ron i Harry, (który wyglądał teraz jak kuzyn Weasley'ów) oczekiwali przybycia gości weselnych. Przez otwarte okno usłyszała kawałek dialogu.
   -Kiedy ja się będę żenił-zaczął Fred, poprawiając swoją szatę- nie będzie żadnych takich bzdur. Możecie się ubrać w co chcecie, a ja spetryfikuje mamę na czas wesela.
Uśmiechnęła się wyobrażając sobie siebie w pięknej, białej sukni, stojącą na ślubnym kobiercu obok Freda ubranego w dres i jakąś starą, poplamioną koszulkę. Roześmiała się. Po raz ostatni przed wyjściem, obejrzała się w lustrze. Włosy układały się w równe fale,  podkreślając symetryczny kształt twarzy dziewczyny. Zwiewna sukienka w kolorze bzu, wysmuklała sylwetke brunetki, a pasujące do niej buty na wysokim obcasie wydłużały zgrabne nogi. Wciągnęła głośno powietrze. Wzięła torebke i wyszła. Lipcowe słońce prażyło nadal, oślepiając dziewczynę. Gdy Harry i Ron ujrzeli przyjaciókę, na ich twarzach odmalowało się wyrażne zdziwienie. 
   -Wyglądasz ekstra!-wydukał Ron, a Harry pospiesznie przytaknął.
   -Twoja cioteczna babcia Muriel jest innego zdania, gdy wychodziłam z domu, natknęłam się na nią. Powiedziała :,,Och, czy to jest ta mugolaczka?", a potem :,,Ma fatalną postawę i za chude pęciny".
   -Nie przejmuj się, ona jest opryskliwa wobec każdego.
   -Mowa o Muriel?-zapytał George, wychodząc z namiotu.-Zgadza się, właśnie mi powiedziała, że mam koślawe uszy, a zważając na fakt, że nie mam jednego ucha, uznałem to za komplement. Stara nietoperzyca.
Z namiotu wyszedł Fred.
   -Szkoda, że nie ma z nami wujka Biliusa, na weselach zawsze wszystkich rozbawia...Hermiono! Wygladasz cudownie!
Dziewczyna zarumieniła się lekko na widok podziwu w oczach Freda. Chłopak położył dłoń na jej talii i pocałował lekko w policzek.
   -Wuj Bilius to ten, który zobaczył ponuraka i zmarł dwadzieścia cztery godziny później?-zapytała Hermiona.
   -Tak, to ten. Pod koniec życia trochę zdziwaczał.
   -Ale zanim zbzikował, był duszą towarzystwa- powiedział Fred.-Wypijał butelkę Ognistej Whisky, wbiegał na parkiet, podkasywał szatę i wyciągał bukiety kwiatów spod...
   -Tak, tak na pewno był czarujący- przerwała mu Hermiona, a Harry parsknął śmiechem.
   -Z jakiegoś powodu nigdy się nie ożenił-powiedział Ron.
   -Naprawdę zadziwiające- stwierdziła Hermiona.
Zaśmiewali się tak, że nie zauważyli przybycia spóźnionego gościa, ciemnowłosego młodzieńca z długim, zakrzywionym nosem i gęstymi czarnymi brwiami. Dostrzegli go dopiero wtedy, gdy stanął przed nimi, wyciągnął do Rona zaproszenie i powiedział, patrząc na Hermionę:
   -Wyglądasz czudownie!
   -Wiktor!-krzyknęła i wypuściła z ręki swoją małą torebkę ozdobioną koralikami, która upadła na ziemie z głuchym tąpnieciem, całkiem nie pasującym do jej rozmiarów. Zarumieniona, schyliła się, by ją podnieść, po czym wyrzuciła z siebie:
   -Nie wiedziałam, że będziesz...o Boże...jak się cieszę...co u ciebie słychać?
Uszy i policzki Freda zapłonęły purpurą. Przyglądał się zaproszeniu Wiktora, znad ramienia Rona, jakby nie mógł uwierzyć, że jest autentyczne. Harry, widząc to, zaproponował, że wskaże Krumowi jego miejsce, po czym zniknęli razem w czeluściach namiotu. Pozostała część młodzieży również weszła do wnętrza namiotu, by zająć wyznaczone im miejsca. Cała piątka usiadła w drugim rzędzie. Hermiona wciąż miała wypieki na twarzy, a uszy Freda też nie odzyskały jeszcze swojej normalnej barwy.
W namiocie zapanowała atmosfera nerwowego wyczekiwania. Po purpurowym dywanie przeszli państwo Weasleyowie, uśmiechając się i machając do krewnych. 
Chwilę później u wejścia namiotu stanęli Bill i Charlie, obaj w odświętnych szatach, z białymi różami w butonierkach. Bliźniacy zagwizdali, a ze złotych balonów rozbrzmiała muzyka. Na widok pana Delacour i Fleur, kroczących powoli kobiercem między pierwszymi rzędami krzeseł, przez namiot przebiegło ciche westchnienie. Reszta przebiegała zgodnie z tradycją. Nastąpiła przysięga, uwieńczona szlochaniem matek państwa młodych. Gdy mały czarodziej ogłosił Billa i Fleur mężem i żoną, wszyscy powstali, a krzesła na których siedzieli uniosły się łagodnie w powietrze, a ściany namiotu nagle znikły, tak że stali teraz pod baldachimem wspartym na złotych słupkach, a wokoło rozpościerał się wspaniały widok na zalany słońcem ogród i zielone wzgórza poza nim. Teraz pośrodku namiotu pojawiła się sadzawka płynnego złota, które po chwili zastygło, tworząc lśniący parkiet, unoszące się w powietrzu krzesła podzieliły się na grupki wokół przykrytych białymi obrusami stolików i razem z nimi spłynęły z powrotem na ziemię, a wystrojeni w złote surduty członkowie kapeli ruszyli w stronę podium. Harry, Ron i Hermiona usiedli przy najbliższym stoliku, a bliźniacy poszli wręczyć swój prezent. Zabawa rozkręciła się na całego. Hermiona tańczyła z Fredem na środku parkietu, Ron wywijał z kuzynką Fleur, a Harry rozmawiał przy stoliku z jakimś mężczyzną. Gdy nadszedł czas na tzw. ,,jednego", wszyscy udali się do stolików. Wyżej wymienieni przysiedli się do Harry'ego i wtedy stało się coś niespodziewanego. Przez baldachim nad parkietem spadło coś dużego i srebrnego. Pośród stolików wylądował z wdziękiem lśniący ryś.. Wszyscy obrócili w jego kierunku głowy. A potem patronus otworzył usta i przemówił donośnym, głębokim głosem Kingsleya Shackleobolta:
   -Ministerstwo padło. Scrimegour nie źyje. Nadchodzą.
Wszystko jakby się zamazało i spowolniało. Wszyscy zerwali się na równe nogi i wyciągneli różdżki. Czarne postacie zaczęły pojawiać się wśród tłumu. Hermiona chwyciła dłonie Harry'ego i Rona, po czym po raz ostani pocałowała Freda.
   -Powodzenia, mała! 
Uśmiechnął się, a ona obróciła się w miejscu. Poczuła jak grunt znika jej spod nóg, a ciepłe strumyki łez rzeźbią swoją trasę na jej policzkach.
**** 
No i nieuchronnie zbliżamy się ku końcowi. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba, bo wyjątkowo jestem zadowolona z niego. Staram się trzymać kanonu, także musiałam się trochę rozpisać. :)
Czekam na dziewięć pełnych opini, by kolejny rozdział mógł się pojawić!^^
Pozdrawiam i ściskam,
Marta Weasley
PS Rozdział pojawi się w ciągu dwoch tygodnii, jeśli oczywiście przez ten czas 9 komentarzy się pojawi!

PS2. Coś dzieje mi się z bloggerem i pojawiają się złe daty dodania przy rozdziale. Staram się jakoś to naprawić, ale coś mi nie wychodzi. Pojawia sie data, kiedy zaczęłam pisać w telefonie, a nie kiedy dodałam, dlatego proszę nie zarzucać mi, że nie wywiązuje się z terminów, bo rozdział pojawił się w ciągu dwóch tygodni tak jak w Sowie obiecałam. Data dodania poprzedniego rozdziału 13.10.2014- data dodania tego rozdziału 26.10.2014.

18 komentarzy:

  1. Rozdział był na prawdę świetny, boże ten ostatni pocałunek freda i hermy... tylko błagam cię nie zabijaj mi go. :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz wszyscy boją się, że zabije Freda muahaha ale muszę przyznać, że mam już wobec Freda gotowy plan, aldm do końca już bliżej niż dalej, więc cierpliwości :P cieszę się, że nadal czytasz mojego bloga i że podobał Ci się rozdział ;)

      Usuń
  2. Rozumiem problem z bloggerem, ja zaczelam twojego bloga czytać pare dni po dodaniu ostatniego rozdziału a blog bardzo mnie wciągnął wiec nie mogłam sie doczekać następnego postu :D ten jest bardzo związany z ksiazka, wszystko nawiązuje do "prawdziwych" wydarzeń i najbardziej mnie zaskoczył ten Krum, bylam pewna ze go pominiesz ale skoro juz go upchnęłaś to bardzo szkoda ze nic się z tego nie wywiazalo pomiędzy Fredem a Hermioną jakies zapewnienia ze to nic takiego itd ale i to nie bylo konieczne i chyba czasu nie było no i takich uwag to by bylo na tyle ale najważniejsze: Była gotowa no :< szkoda ze okazali sie tacy grzeczni bo juz widziałam jak Hermiona po stracie Freda (oczywiście jesli w twoim opowiadaniu miałby umrzeć ale wolimy nie) ogłasza wszem i wobec ze jest w ciąży :D troche smutne ale miałaby cząstkę tej wielkiej miłości przy sobie a weasleyowie by jej pomogli, może pogodzilaby sie z ronem i razem wychowywali Freda juniora. Byłoby tak pięknie no ale dobra przypomniało mi się następna opinia, ten ich ostatni pocałunek byl naprawde słodki :c ale tez liczyłam na jakiś głupi pomysł Freda, złapać Hermione i teleportować sie z nimi a później wrócić ale żeby cos bylo no a zakończenie byloby takie strasznie "oj tego się nie spodziewałem" ale właśnie to by przesadzilo no i dlatego nie pisze opowiadań tyle pomysłów ze aż wcale ale ty masz talent. Nie potrzebujesz dziesiatek kartek żeby upchnąć ciekawa historie, trzymaj tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha czytasz mi w myślach? Wszystkie pomysły, które wymieniłaś przewinęły mi się kilka razy przez myśl! Sytuacji z Krumem nie chciałam roztrząsać, bo nie chciałam zkłócić Freda z Hermiona przed wyprawą. Co do ciąży- też o tym pomyślałam, wręcz miałam zamiar już zacząć pisać taką wersję, ale uznałam, że poszukiwania horkruksów trwały dość długo i były bardzo niebezpieczne, więc byłoby nierealne, że Hermiona donosiła ciąże + nie chciałam kanonu naginać, aż tak. I masz naprawdę fajne i trafne pomysły, więc nie marudź !:D i bardzo się ciesze,że podoba Ci się mój blog, bo każdy kolejny czytelnik motywuje ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam to. Strasznie lubię czytać tego bloga :) tylko proszę na końcu nie zabijaj Freda albo Hermiony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie obiecuje, ale plan już w głowie mam, co z Fredem zrobić i cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń
  4. Super rozdzial.Bardzo sie boje,ze zabijesz Freda:( No,ale pisz po swojemu ,bo piszesz bosko.Zycze weny i najszybciej pisz kojeny rozdzial .Blagam nie zabijaj Freda :(

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gdy mały czarodziej ogłosił Billa i Fleur mężem i żoną" aha...teraz zupełnie mnie zbiłaś z tropu...przez cały ten czas byłam święcie przekonana, że ślub będzie rudego i Hermy ^-^' Głupia ja >.< taaa, znowu kłania się to że nie przeczytałam tych książek, czy o czymś zapomniałam albo nie doczytałam? ;-; serio, jestem na początku czary ognia dopiero ;-; a nie przypominam sobie ślubu w filmach...no chyba że wgl to wymyśliłaś a ja się niepotrzebnie martwię xD
    " -Ministerstwo padło. Scrimegour nie źyje. Nadchodzą." piękny moment se wybrał, nie ma co ;-;
    a co do dat, mnie to nie obchodzi dopóki w ogóle pojawiają się nowe rozdziały :P
    ogólnie rozdział dobry, jednak wydaje mi się jakiś strasznie krótki ;-; wybacz, chyba jestem zbyt przyzwyczajona do długaśnych opek... No, i czekam na dalsze losy ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. a, dobra nieważne xD dopiero przeczytałam twoją odpowiedź pod poprzednim xD

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże w koncu jest *-* Super rozdzial.Czytam komentarzy z gory o smierci Freda ta.Ja mysle,ze zabicie Freda nie bylo by zle Hermiona dostrzegla,by wtedy,ze kazda chwila trzeba sie cieszyc ,bo nie wiadomo kiedy ukochana osobe mozna stracic.Pisz po sswojemu pisz to co ci serce mowi :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jiiiiiiiip! W koncu boski rozdzial jak zwykle :3 Zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli zabijesz Freda to ja zabije cb xD Nie no ale rozdział boski! <3 Zresztą to nic nowego. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Miałam tyle nauki, że trochę nie wyrobiłam, więc postaram się dokończyć na jutrzejszy wieczorek, a najpóżniej na środę ;)

      Usuń
    2. super bo już się nie mogę doczekać iiii ocenisz xd http://lepszezycie-alice.blogspot.com/

      Usuń
    3. Czekam hahhhah rozumiem ze nie masz czasu ale wiesz komentuje tak w imieniu wszystkich którzy z niecierpliwością czekają na rozdział :) nie spiesz się ale ja prawie codziennie tu zaglądam a czasem sobie znowu cos przeczytam ;)

      Usuń