Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

czwartek, 2 października 2014

Rozdział 30 cz.2 - Początek nieuchronnego

Po raz pierwszy, odkąd Hermiona go znała, Fred nie był w stanie wyjąkać ani słowa. Rudzielec opadł na kolana przy bracie. Wpatrywał się w ranę George'a, jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom. Gryfonka nie była pewna jak powinna się zachować, ale chciała by Fred czuł jej obecność. Podeszła i położyła dłoń na jego ramieniu. Być może obudzony przez hałas, jaki wywołało przybycie Freda i ojca, George poruszył się.
  -Jak się czujesz, Georgie?- szępnęła pani Weasley.
Pomacał sobie głowę.
   -Jak uduchowiony-wymamrotał.
   -Co mu się stało-wychrypiał Fred z przerażoną miną.-Mózg ma uszkodzony?
  -Jak uduchowiony- powtórzył George, otwierając oczy i patrząc na brata.-Widzisz...jestem trochę uduchowiony. ODUCHOWIONY, Fred, łapiesz teraz?
Pani Weasley zaszlochała głośno. Twarz Freda odzyskała zwykłą barwę. Pogładził dłoń dziewczyny i uśmiechnął się przekornie.
   -To żałosne-powiedział- Naprawdę żałosne! Tyle jest dobrych dowcipów o uszach, a ty wyskakujesz z tym udochowiony?
   -Ach, mamo-powiedział George, uśmiechając się do zalanej łzami matki-teraz będzie ci łatwo nas odróżnić.
Rozejrzał się.
   -Hej, Harry...jesteś Harry, tak?- Harry przytaknął.
   -No, w każdym razie udało nam się sprowadzić cię tutaj. Ale dlaczego Rona i Billa nie ma przy łożu chorego brata?
   -Jeszcze nie wrócili, George-powiedziała pani Weasley.
Uśmiech spdełzł z twarzy George'a. Harry i Ginny spoglądali na siebie ukradkiem, po czym wyszli z pomieszczenia. Fred wstał i usiadł na fotelu sadzając sobie Hermione na kolanach. Zapadła cisza. Minuty ciągnęły się w nieskończoność, a oczekiwanie stawało się już nie do wytrzymania. By rozluźnić atmosferę bliźniacy zaczęli rzucać żartami, z których większość było o uszach. W końcu jednak w drzwiach pojawili się wszyscy członkowie Zakonu, jednak ich miny nie zwiastowały dobrych wiadomości. Rudzielec ścisnął dłoń dziewczyny.
   -Coś nie tak?-zapytał Fred, a przerażenie malowało się na jego twarzy- Co się stało? Kto...
  -Szalonooki-odrzekł pan Weasley.-Nie żyje.
Wytrzeszczyli oczy i zamarli z przerażenia. Nikt nie miał pojęcia, co robić dalej. Tonks łkała cicho w chusteczkę. Wszyscy wiedzieli, że Szalonooki był jej bardzo bliski. To dzięki niemu została aurorem, a potem zawsze ją wspierał w ministerstwie. Hagrid, który siedział na podłodze w kącie pokoju, gdzie miał najwięcej miejsca, osuszał oczy swoją chusteczką wielkości obrusa. Bill podszedł do kredensu i wyjął butelkę Ognistej Whisky i trzynaście szklaneczek.
  -Bierzcie-mruknął i machnąwszy różdżką, posłał każdemu pełną szklankę.-Za Szalonookiego.
  -Za Szaloonookiego-powtórzyli wszyscy i wypili.
Ogniska Whisky zapiekła w gardle, jednak nie była w stanie wypalić uczucia straty jakie ich wypełniało. Siedzieli tak w milczeniu, które zaczynało ich pochłaniać. Czas płynął, a jedyny dźwięk jaki wypełniał pomieszczenie to odgłos nalewania Whisky.
Gdy Lupin z Billem wyruszyli na poszukiwanie ciała Moody'ego, do wszystkich zaczęło docierać, że Szalonooki naprawdę nie żyje. Porozkładali się po kątach w wolnych fotelach i na kanapach, by wykraść Morfeuszowi chociaż kilka minut niespokojnego snu. Salon po chwili wypełnił się rytmicznymi oddechami. Hermiona przytulona do klatki piersiowej Freda wsłuchiwała się w bicie jego serca, aż w końcu również zapadła w niespokojny sen.
*******
Przez następne dni w Norze panowała posępna atmosfera. Członkowie Zakonu pojawiali się, przekazywali wiadomość po czym znikali.
Hermiona, Harry i Ron siedzieli w kuchni zajadając kanapki przygotowane przez panią Weasley, która poszła obudzić Fleur. Starali się wykorzystać każdą chwilę bez nadzoru by poczynić jak najwięcej ustaleń. Puf! Za krzesłem na którym siedziała Hermiona, pojawił się Fred. Pocałował dziewczynę w policzek i z żartobliwym uśmiechem, powiedział:
   -Dzień dobry spiskowcy! Jak to możliwe, że jesteście tutaj sami w trójkę bez nadzoru pani oficer?
-Pani oficer musiała iść obudzić pozostałych domowników i wyprać twoje skarpetki, i bieliznę. Swoją drogą to wstyd by mężczyzna w twoim wieku przywoził mamie do prania swoje brudne gacie!
Fred spalił buraka, a Ron roześmiał się zadziornie.
   -Mamo! No co ty najlepszego narobiłaś?! Przez ciebie Hermiona nie będzie chciała zostać moją żoną, bo teraz już wie, że będzie mi musiała prać skarpetki do końca życia!
   -I ślubuje ci miłość, wierność i pranie skarpetek do końca życia-w drzwiach pojawił się roześmiany George, który widocznie przysłuchiwał się rozmowie od początku- a także przyrzekam sprzątać, zmywać i dokarmiać twojego brata dopóki śmierć nas nie rozłączy!
Wszyscy roześmiali się, nawet pani Weasley usiłująca przez cały czas zachować powagę nie wytrzymała i roześmiała się. Jednak szybko przybrała ponownie kamienny wyraz twarzy i wskazała każdemu zadanie do wykonania, oczywiście zadania były rozłożone tak by mieli do siebie jak najdalej i nie mogli się porozumiewać. Hermionie przypadło czyszczenie sztućców. Po wyczyszczeniu piędziesiątego widelca przestała je już liczyć. Czyjaś dłoń oplotła jej talie. Oparła się o tors chłopaka i cicho mruknęła. Roześmiał się.
   -Tygrysie!-pocałował ją w policzek-widzę, że mama nikogo nie oszczędza.
   -Jest gotowa na każde poświęcenie byleby nas zatrzymać. Wydaje jej się, że jeśli nie będziemy mieli czasu rozmawiać ze sobą to dłużej tu zostaniemy.
   -A ma rację? Bo jeśli tak to przyniosę ci jeszcze kilka zestawów sztućców!
   -Nie ma racji, podjęliśmy już decyzję...
   -Kiedy?-głos chłopaka diametralnie się zmienił, starał się by to pytanie zabrzmiało luźno, jednak bez problemu dało się w nim wyczuć zawód.
   -Po weselu.
   -Ale przecież to już za pięć dni!
   -Wiem, ale to już ostateczna decyzja. Nie możemy dłużej zwlekać, każdy dzień bez działania sprawia, że Voldemort rośnie w siłę.
   -Rozumiem, ale teraz po tym czasie spędzonym razem trudno mi wyobrazić sobie choćby jeden dzień bez ciebie. Wydaje mi się to, że jesteś tu ze mną tak naturalne, jakby nigdy nie było inaczej. Jakbyś już była częścią mnie.
Obróciła się do niego twarzą i uśmiechnęła się, po czym pocałowała go namiętnie. Ich usta muskały się wzajemnie, tocząc walkę, jakby chciały udowodnić sobie kto kocha bardziej. Oderwali się od siebie. Hermiona spoważniała. Spojrzała w karmelowe oczy chłopaka i poczuła, że gdyby nie siedziała, to kolana na pewno by się pod nią ugięły. Po raz pierwszy w życiu poczuła, że komuś naprawdę na niej zależy. Marzeniem każdej dziewczyny, kobiety jest znaleźć mężczyzne, w którego oczy patrząc można zobaczyć całą jego miłość, a ona zrozumiała, że jest właśnie taką szczęściarą. Nie mogła się powstrzymać, zawsze gdy był gdzieś w pobliżu czuła niepohamowaną ochotę by go dotknąć, poczuć jego obecność. Musnęła jego usta jeszcze raz.
   -Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że najlepiej będzie jeśli nie będziemy się przez ten czas kontaktować. Gdyby Śmierciożercy coś wywęszyli byłbyś w ogromnym zagrożeniu, a tego nie chce. Dlatego musimy zawrzeć pewną umowę, dobrze?
Patrzyła na niego, a na jej twarzy malowała się pełna powaga. Był bardzo zdziwiony, ale przytaknął.
   -Obiecajmy sobie, że jeśli przeżyjemy tę wojnę to spędzimy ze sobą resztę życia, a jeśli któreś z nas zginie to to drugie i tak postara się sobie ułożyć życie, dobrze? I, że na czas wojny zapomnimy o sobie, są sprawy ważne i ważniejsze, a ratowanie świata Czarodziejów i naszego własnego jest teraz najważniejsze.
Otworzył szeroko oczy zdziwiony tym co usłyszał. Chciał coś powiedzieć, zaprotestować, ale po chwili zastanowienia przytaknął.
   -Obiecuje.
Pocałowała go znowu. Tym razem do walki dołączyły też języki. Przyciągnął ją mocniej do siebie. Ich ramiona, dłonie, uda, wszystko idealnie do siebie pasowało, tak że nie było między ich ciałami nawet milimetra przerwy. Dłoń dziewczyny spoczęła na jego policzku, a druga zawędrowała na tors, a następnie na plecy, gdzie rytmicznie z tempem pocałunku przesuwała się od jednego ramienia do drugiego. Fred był pewny, że takie chwilę nie będą zbyt szybko dane im ponownie, więc starał się chłonąć każdy jej dotyk, bliskość, smak ust i zapach perfum. Jego dłoń wyznaczała własną trasę na jej udzie. Lekkim, aksamitnym ruchem sunął od kolana ku biodrom.
   -FREDZIE WEASLEY!
Gryfonka czerwona niczym dojrzały pomidor odskoczyła od chłopaka, a Fred poderwał się na równe nogi w poszukiwaniu źródła dźwięku, gdy w końcu spostrzegł głowę Molly w kuchennym oknie.
   -KAŻDY MA JAKIEŚ ZADANIE, WSZYSCY HARUJĄ JAK MOGĄ, ALE NIE TY! CO TO MA BYĆ? DOSYĆ, ŻE NIC NIE ROBISZ TO JESZCZE PRZESZKADZASZ HERMIONIE! NIE WIERZĘ, ŻE TAKI LEŃ MOŻE BYĆ MOIM SYNEM!
   -Przepraszam mamo, już idę. Spokojnie, spokojnie nie krzycz bo ci ciasto opadnie.
Okno zamknęło się z hukiem. Fred uśmiechnął się do dziewczyny, pocałował ją w policzek i pobiegł w stronę domu, wołając jeszcze na pożegnanie:
   -Do zobaczenia później, mała.

Jednak szans na spotkanie się nie było przez najbliższe trzy dni zbyt wiele. Pani Weasley dopilnowała tym razem bez zarzutów by nasi spiskowcy nie mieli okazji się nawet przelotnie zobaczyć, a co dopiero porozmawiać. Hermiona właśnie skończyła ścielić łóżka, gdy drzwi od pokoju otwarły się z cichym skrzypnięciem. Musnął jej szyje pocałunkiem, jednym, drugim...Upadli razem na łóżko. Śmiech dziewczyny wypełnił pomieszczenie. Jej usta szybko odnalazły usta Freda i obdarzyły je namiętnym pocałunkiem. Rozpiął guzik jej koszuli, a za chwilę jego los podzieliły pozostałe guziki. Dziewczyna nie pozostawała dłużna, zciągnęła koszulkę rudzielca i odrzuciła ją w bok. Uśmiechnął się szelmowsko, przejechał dłonią po jej brzuchu i nachylił się, szeptając.
   -Jesteś pewna, że tego chcesz?
*****
Uff było ciężko, ale jest w końcu skończyłam. Mam nadzieję, że wam się podoba,chciałam dodać trochę pikanterii, także tego no-czekam tradycyjnie na 8 komentarzy :D
PS Komentarze typu ,,kiedy następny rozdział?" czy  ,,super" nie wliczają się w tą magiczną ósemke, tylko pełna opinia ;)

29 komentarzy:

  1. Łał nie spodziewalam sie tego po Hermionie z ta sytulacja z Fredem.Ale musisz zaskakiwac prawda? :) Najbardziej podobal mi sie ten poment w, ktorym Fred mowil do Molly ,ze przez nia Hermiona nie bedzie chciala zostac jego zona :D Zycze weny i czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno słowo w s p a n i a ł e. Zobaczyłam posta na faceboku o nowym rozdziale aaa przeczytam i co ;-; od co najmniej godziny wpatruje sie w twoje wypociny supersupersuper.no i właściwie jestem w trakcie setnego czytania serii i na pewno będę pamiętała o tych wpisach.Podziwiam cie trzymaj tak dalej bo musze wiedzieć co z Fredem ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Fred jeszcze nie wie co go czeka, biedactwo :P cieszę się,że podoba Ci się i zapraszam na kolejny rozdział :D

      Usuń
  3. "Hagrid, który siedział na podłodze w kącie pokoju, gdzie miał najwięcej miejsca, osuszał oczy swoją chusteczką wielkości obrusa." nie ma to jak śmiać się i być smutną jednocześnie ;-;
    "Swoją drogą to wstyd by mężczyzna w twoim wieku przywoził mamie do prania swoje brudne gacie!" hahaha xD
    "I ślubuje ci miłość, wierność i pranie skarpetek do końca życia-w drzwiach pojawił się roześmiany George, który widocznie przysłuchiwał się rozmowie od początku- a także przyrzekam sprzątać, zmywać i dokarmiać twojego brata dopóki śmierć nas nie rozłączy!" hahaha x2 chyba to sobie gdzieś zapiszę... zaraz...george żyje? O.o waaaat? Myślałam..ale..ale on... o co kaman ;-;
    " -Po weselu." ...co co co co coooo? O.O czemu ja nic o tym nie wiedziałam? czyje wesele? kiedy i gdzie? :O Czyżby...nieee o///o no nie gadaj >////<
    "Spojrzała w karmelowe oczy chłopaka" - smakowicie to brzmi *,*
    " -Obiecajmy sobie, że jeśli przeżyjemy tę wojnę to spędzimy ze sobą resztę życia, a jeśli któreś z nas zginie to to drugie i tak postara się sobie ułożyć życie, dobrze? I, że na czas wojny zapomnimy o sobie, są sprawy ważne i ważniejsze, a ratowanie świata Czarodziejów i naszego własnego jest teraz najważniejsze. ; Otworzył szeroko oczy zdziwiony tym co usłyszał. " Hermiona, słonko, co ty pieprzysz?! Życie bez Freda to nie życie ;_; macie umrzeć razem, albo najlepiej w ogóle nie umierać! }:<
    "DOSYĆ, ŻE NIC NIE ROBISZ TO JESZCZE PRZESZKADZASZ HERMIONIE!" hahaha nie sądzę żeby ona miała coś przeciwko xDD
    "Spokojnie, spokojnie nie krzycz bo ci ciasto opadnie." hahaha padłam XD
    "-Jesteś pewna, że tego chcesz?" No pewnie że tak! *q*
    Fajny rozdział, na początku bardzo smutny, a potem przechodzący do zwykłego humoru x3 Mam nadzieję że niedługo znowu dopadnie cię wena!~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha cieszę się, że Ci się podoba i kolejny już się pojawił, więc zapraszam do czytania :D
      Aa i widzę, że ktoś tu książeczki nie czytał! Wesele Billa i Fleur oczywiście! :D

      Usuń
  4. Wow, serio ten rozdział jest świetny. Już nie mogę się doczekać następnej notki. Masz niesamowity talent! Nie wiem co jeszcze powiedzieć. Nie mam żadnych uwag, po prostu to co piszesz jest niesamowite. Życzę ci dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana <3 cieszę się, że nadal czytasz moje wypociny i zapraszam do czytania nowego rozdzialiku :D

      Usuń
  5. Świetny rozdział !!! Czekam na następny ! Kocham czytać twoje opowiadanie *.* ^.^ Weny życzę i czekam z niecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :D i zapraszam na kolejny rozdział, który już się pojawił ;)

      Usuń
  6. JEST GOTOWA JEST XD proszę nie przestawaj pisac bo juz tyle blogów sledzilam które zatrzymywaly sie właśnie w takim momencie, nie rob nam tego
    Nie przestawaj robic tego co kochasz nasz talent

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! Nie mam zamiaru przestawać pisać, nigdy nie mogłabym zostawić tego bloga bez zakończenia. Jeszcze raz dziękuje i zapraszam do czytania kolejnego rozdziału :)

      Usuń
  7. Piekny rozddzial.Jak zwykle mnie zachwycilas.Ale szczerze sie obawiam,bo przeciesz Fred ginie w wojnie o Hogwart.Nie zrobisz nam tego? :( Czekam na nastepny rozdzial zycze ci duzo weny i pisz ,bo nie moge sie doczekac <33333333333 :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed Fredem jeszcze wiele trudności, mam w głowie już pełny plan co z nim się stanie w opowiadaniu, ale nie mogę nic zdradzić, więc po prostu zapraszam do dalszego czytania i cieszę się, że Ci się podoba :*

      Usuń
  8. PISZ PISZ PISZ dalej.Uzaleznilam si od twojego bloga ^^ Ładny szalbon masz fajny styl pisania po prostu cudny blog *---* Kazda blogerka moze po zazdroscic ;) Zycze weny pisz dalej ,bo nie wytrzymam @.@

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! I zapraszam na kolejny rozdział, który już się pojawił ;)

      Usuń
  9. Skoro osiem pełnych opinii juz jest to proszę dodaj następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest właśnie trochę wkurzające, ja rozumiem, że masz własne życie itp, ale jeśli postawiłas nam warunek 8 komentarzy i wtedy dodajesz rozdział, my go spełniamy, a ty to sobie zlewasz. Jest 23 października, a ty dodałas rozdział chyba 5 października, 8 komentarzy było już dawno (i są to pełne opinie). Nie hejtuje cię czy coś, tylko przypominam, że totalnie nie wywiazujesz się z umowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z osobą powyżej~ Lily

      Usuń
    2. Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Sowa zawiera wiadomość, że rozdział pojawi się w ciągu dwóch tygodni, pod warunkiem, że w ciągu tych dwóch tygodnii będzie 8 komentarzy. Ponieważ mam coś z bloggerem pojawia się zła data publikacji, ja na swoim panelu mam datę 13.10.2014, więc z terminem się wyrobiłam, dlatego nie mam sobie nic do zarzucenia ;)

      Usuń
  11. W ostatnim czasie moim jedynym zajęciem było czytanie tego bloga. Jest to pierwszy blog Fremione jaki czytam, ale nie zawiodłam się.
    Masz bardzo ciekawą fabułę i powoli rozwijasz akcję, co jest fajne. Poza tym dużym plusem jest to, że nie ma samego wątku Fred-Herma (W którym wszystko jest ach - och - cudowne) tylko pojawiają się także rzeczy, które dodają opowiadaniu etapy strachu, oczekiwania. Dodatkowo świetnie potrafisz opisywać uczucia. Dzięki temu czytelnik jeszcze bardziej uosabia się z postacią. Muszę powiedzieć, że w niektórych momentach się poryczałam, za to za chwile szczerzyłam się do ekranu, jak głupia do sera ("To ja, twój Romek z pod balkonu" - ten tekst mnie po prostu dowalił - cudne :D).
    A i jeszcze super, że się trzymasz kanonu! (powiedziała ta, u której kanon poszedł na urlop w morzu się kompać xD). Jedyne co, to mam nadzieję, ze naciągniesz jednak trochę go, bo Fred NIE MOŻE zginąć!!!!!
    Błędy się pojawiają, głównie literówki, ale kto ich nie popełnia, prawda? :)
    Jeszcze miałam coś powiedzieć, ale zapomniałam :c Jak sobie przypomnę, to napiszę jeszcze.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Weny ;* i zdrówka oczywiście ;*
    Ściskam ;*
    e_schonheit ;*

    PS Czy mogłabym Cię prosić o informowanie mnie o nowych rozdziałach? Byłabym bardzo wdzięczna :)
    make-me-happy-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3 nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą takie komentarze, bardzo się cieszę, że Ci się podoba i oczywiście będę informować :)

      Usuń
  12. Popacz juz cie prawie ;) hejtuja bo nie dodajesz postów, taka jesteś dobra :) dodaj cos proszę, podobno rozdział jest gotowy a my czekamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział już jest, życzę miłego czytania bez hejtowania haha :D

      Usuń
  13. Ale ja jej nie hejtuje przecież, mówię tylko prawdę i uświadamiam, że zachowuje się nie w porządku wobec czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Spoko tez mnie źle zrozumiałeś, wyraźnie napisane było ze to nie hejt ;)
    Dodaj cos w końcu!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaa okey, już zrozumiałam, sorry ;) i zgadzam się z tobą! Niech ona coś w końcu doda :D

    OdpowiedzUsuń