Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 35- Ostatnie pożegnanie

UWAGA!
Proszę o obejrzenie wszystkich filmików, bo są one bardzo ważną częścią rozdziału! Wiem, że nawaliłam ich mega dużo, a wszystkie są podobne, ale chodzi o to żebyście wczuli się w te emocję :)
***

,,Yesterday I died, tomorrow's bleeding.
Fall into your sunlight.
The future's open wide, beyond believing."
(,,Wczoraj umarło, jutro krwawi.
Wpadam w Twoje promienie słoneczne.
Przyszłość jest otwarta szeroko, ponad wiarą")


 -Czy..czy ja mogłabym go zobaczyć?
  -To ty jeszcze nie wiesz?- odpowiedziała zdziwiona kobieta.
  -Ale o czym?-na twarzy Hermiony również malowało się zdziwienie.
  -Ciała Freda nie odnaleziono.
  Pani Weasley wybuchnęła płaczem wtulając się w ramiona męża. Gryfonka popatrzyła na kobietę i poczuła, że nogi się pod nią uginają. Już prawie czułą na swoich plecach chłód podłogi, gdy czyjeś ramiona objęły ją w pasie i posadziły na ławce. W jej głowie zapłonął ogromny żar nadziei. Starała się ustatkować oddech i utrzymać trzeźwość umysłu, ale nie było to wcale proste.  Nie odnaleziono...nie odnaleziono...może jednak..może on żyje... Wszystko wirowało jej przed oczami. Schowała twarz w dłoniach i starała się opanować miotające nią emocje.
    -Hermiono...
Podniosła wzrok by zobaczyć kto do niej mówi. Na wprost jej twarzy znajdowała się poznaczona bliznami twarz Billa. Patrzył na nią oczyma pełnymi bólu, ale jednocześnie tak bardzo podobnymi do roześmianych oczu Freda...
    -To że ciała Freda nie odnaleziono nie oznacza, że Freddie żyje-spojrzał jej w oczy, by upewnić się czy na pewno go słucha.-Nie znaleziono 12 ciał, których osób śmierć widziano. Jak na razie udało nam się ustalić, że Śmierciożercy mają specyficzne poczucie humoru i rzucali bardzo starym, i równie niebezpiecznym zaklęciem, które powoduje, że osoba trafiona nim ginie, zamieniając się w to co akurat znajduje się najbliżej niej, a że w czasie bitwy wszędzie był tylko kurz i gruz..
    -Chcesz mi powiedzieć, że mój chłopak zamienił się w kawałek ściany?!
    -Przykro mi Hermiono, ale takie są fakty. Dla mnie to jest równie ciężkie, straciłem brata..
    -Ale przecież większość zaklęć da się cofnąć! To na pewno też!
    -To pradawne zaklęcie, przepełnione czarną magią, więc cofnięcie go jest niemożliwe. Naprawdę ciężko mi to mówić, ale musimy pogodzić się z faktem, że Fred odszedł...
    -Nie...nie...KŁAMIESZ! Skoro nie ma jego ciała to przecież całkiem możliwe jest, że udało mu się odejść, uciec, teleportować się...

Hermiona ukryła twarz w dłoniach i zaczęła bujać się w przód i tył, jakby sama chciała się ukołysać do snu. Fala bólu zalała jej ciało niczym gorąca, trawiąca wszystko na swojej drodze lawa. Przez całą bitwę wiedziała, że Fred zginął, ale jej serce i rozum cały czas starały się wyprzeć tę myśl. Emocje, które opadły po wygranej bitwie sprawiły, że dłużej nie mogła się już okłamywać, choć tak bardzo tego pragnęła. Życie będzie się toczyć dalszym torem. Ludzie będą pracować, zakładać rodziny, wyjeżdżać na wakacje i najzwyczajniej w życiu cieszyć się codziennością bez ciągłego lęku o bliskich. Dzieciaki wrócą do Hogwartu, dorośli do pracy, aż w końcu wszyscy zapomną o czasach jarzma Voldemorta i o ofiarach poniesionych, by teraz mogli żyć w spokoju i poczuciu bezpieczeństwa. Ona też w końcu będzie musiała zacząć żyć jak normalna kobieta, ale czy będzie potrafiła zapomnieć? Czy życie bez Freda będzie można nadal nazywać życie, a może tylko jego marną iluminacją? Poczuła, że osuwa się, a potem tępy ból wypełnił jej czaszkę.

***

,,To jak krzyk, którego nikt nie słyszy. 
Czasem aż wstydzisz się tego, że ktoś może być dla ciebie aż tak ważny, że bez tej osoby czujesz się jak śmieć... a inni nie są w stanie nawet pojąć tego bólu. 
Czujesz się beznadziejnie.
 Czujesz się, jakby już nic, absolutnie nic nie mogło ci pomóc. 
A kiedy to już koniec i kiedy nie ma powrotu to błagasz, by wróciły złe czasy.
 Żeby razem z nimi mogły wrócić te dobre. " 

 Otworzyła oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nie wydało jej się znajome. Zielone ściany obklejone plakatami różnych drużyn i zawodników quidditch'a, duża, dębowa szafa, komoda...to wszystko jednak zaczęło jej coś przypominać. Usiadła na brzegu łóżka usiłując znaleźć coś, co przypomni jej skąd zna to pomieszczenie. Na podłodze w rogu pokój leżała błękitna piżama w paski, a obok niej niebieskie, męskie jeansy. Na krześle przy biurku wisiała koszula w czerwoną kratę...serce jej przyspieszyło. Dobrze znała tą koszulę, nie musiała się do niej zbliżać by wiedzieć jak aksamitny jest jej materiał, jakim zapachem perfum jest przesiąknięta....Wstała. Chwiejnym krokiem podeszła do fotela i lekko musnęła dłonią tkaninę koszuli, a opuszki palców przyjemnie zapiekły. Przytuliła twarz do ubrania i wciągnęła głęboko powietrze. Zapach tak dobrze znanych jej perfum wsiąknął w nią, wypełniając każdą komórkę ciała i pobudzając ją do życia. Trzymając nadal w dłoniach materiał koszuli, ponownie rozejrzała się po pomieszczeniu. Na nocnej szafce zauważyła fotografie. Podeszła do mebla by bliżej przyjrzeć się zdjęciu i ku swojemu zdziwieniu zobaczyła siebie. Roześmianą, z rozwianymi włosami i zarumienionymi policzkami wyglądała na bardzo szczęśliwą. Nie kojarzyła momentu w którym zrobione było to zdjęcie, więc widocznie jak większość fotografii, które posiadała musiało być zrobione przez Colina. Z ciekawości otwarła szufladę szafki. Jej oczom ukazał się cały arsenał bielizny chłopaka. Uśmiechnęła się na ten widok, a szczególnie na widok pamiętnych bokserek z napisem ,,Mały rycerz". Jednak jej uwagę przykuło coś innego. Na bieliźnie leżał zwinięty zwój pergaminu przewiązany kanarkową wstążką. Nie zastanawiając się zbyt długo wzięła go i rozwinęła. Bez problemu rozpoznała charakter pisma Freda, a serce podeszło jej do gardła.
Najdroższa Hermiono!
Nie wiem od czego powinienem zacząć...Jeśli czytasz ten list to zapewne oznacza, że nie ma mnie już z wami...z Tobą...pomijając fakt, że jeśli znalazłaś ten list to oznacza, że grzebałaś w mojej bieliźnie (nie wiedziałem kochanie, że masz takie fetysze! Ty świntuszku!)..no ale dobra, powinienem chociaż w tym liście być poważny..
Dobra kochanie, wytrzyj te łzy, bo nie do twarzy Ci z zapuchniętymi oczami! A teraz posłuchaj mnie uważnie, bo zapewne są to ostatnie słowa, które jest mi dane do Ciebie kierować. Kocham Cię, kochałem Cię i będę Cię kochać- przede wszystkim chce żebyś o tym zawsze pamiętała, bo byłaś najważniejszą kobietą w moim życiu (no może poza mamuśką, ale wiesz to ona robiła mi pranie...i robi najlepsze babeczki na świecie, więc tego nie masz szans przebić). Wiem, że teraz musi być Ci naprawdę ciężko, jednak wiem też, że jesteś silna i niezależna, dlatego poradzisz sobie w życiu beze mnie (chociaż niczego innego tak bardzo nie pragnąłem, jak spędzić z Tobą resztę swojego życia). Nie wiem, naprawdę nie wiem co powinienem Ci jeszcze napisać. Tak wiele chciałbym zawrzeć w tym liście, a jednocześnie w mojej głowie jest jedna wielka pustka.
Jak wyżej już wspomniałem, chciałem spędzić z Tobą resztę życia, zestarzeć się przy Tobie i trzymać swoją protezę w Twojej szklance z wodą, ale mimo że to już niemożliwe, chciałbym żebyś przyjęła ode mnie pewien podarunek. Miałem dać Ci go osobiście po wygranej bitwie...no ale...za zdjęciem stoi szkatułka. Otwórz ją proszę i wyjmij pudełeczko które się w niej znajduje, a dopiero później czytaj dalej.
Hermiona posłusznie odłożyła list na bok i sięgnęła po szkatułkę. Otworzyła ją, a w środku zobaczyła małe pudełeczko w kształcie kanarkowej kremówki. Drżącymi dłońmi dotknęła opakowania i delikatnie otworzyła je. Na górnym wieczku znajdowało się zdjęcie Freda, chłopak uśmiechał się i mrugał zalotnie, a po chwili znikał zastąpiony przez napis ,,Wyjdziesz za mnie?", a na dolnym wieczku, niczym berło wbite w aksamit, spoczywał piękny, złoty pierścionek, z małą różdżką zakończoną zielonymi oczkiem. Gryfonka ledwo widząc przez fale łez zalewające jej twarz wysunęła pierścionek na palec. Pasował idealnie, a zielone oczko różdżki zabłysnęło . Sięgnęła ponownie po list.
Mam nadzieję, że Twoja odpowiedź na to pytanie brzmiałaby ,,tak", a nawet jeśli byłaby inna to i tak chciałbym, żebyś nosiła ten pierścionek, skoro ja już nie mogę Cię chronić niech to będzie Twój talizman. Zawsze, gdy będzie Ci źle, będziesz się czymś martwiła, czegoś bała- wtedy powiedz życzenie do oczka różdżki, a ja postaram się je spełnić. Jako Twój Anioł Stróż będę miał zapewne ręce pełne roboty, ale cóż-jestem gotów zrobić wszystko by być blisko Ciebie, nawet po śmierci. Możesz być pewna, że duchowo cały czas będę przy Tobie, ale fizycznie niestety nie, dlatego proszę Cię byś wróciła do normalnego życia, znalazła kogoś kto będzie przy Tobie...obroni Cię..otoczy ramieniem...pocałuje na dobranoc...bądź szczęśliwa, proszę... Wiem, że nie tak to planowaliśmy, ale jak widzisz Skarbie- los ma specyficzne poczucie humoru i widocznie niezbyt zna się na moich żartach....Rany, ten list to chyba najdłuższe co w życiu napisałem, żadne z moich wypracowań nie liczyło nawet 1/3 tego listu!
Dziękuję: za każdą chwilę spędzoną z Tobą
za nadanie mojemu życiu sensu
za wszystkie mądre rady, które zdążyłaś mi dać
za uśmiech, który topił moje serce
za każdy pocałunek, który dodawał mi otuchy
za to, że potrafiłaś mnie zrozumieć
za to, że potrafiłaś mnie pokochać
i za milion innych rzeczy, które sprawiły, że miałem siłę do życia
Przeprasza: za wszystkie moje słowa, którymi Cię zraniłem
za każdą łzę, która spłynęła po Twoim policzku z mojej winy
za każdą ranę, którą poniosłaś by mnie ratować
za każde moje zachowanie, które mogło sprawić Ci przykrość
i przede wszystkim za to, że bywałem egoistycznym dupkiem
Proszę: Pamiętaj o mnie, naszej miłości
ale
Skarbie, przede wszystkim
BĄDŹ SZCZĘŚLIWA

Tak bardzo boję się to napisać, bo wiem, że to słowo będzie oznaczać już całkowity koniec..zakończy naszą miłosną historię...historię, które zakończenie napisało za nas życie...Jezu, mała jak ja bardzo Cię kocham! ...mam tylko nadzieję, że skopaliście dupę temu dupkowi, któremu udało się wysłać mnie na tamten świat?...oczywiście żartuje....a może i nie...miałem taką ogromną nadzieję, że ten list nigdy nie będzie musiał trafić w Twoje ręce...na gacie Merlina, jakie to życie jest niesprawiedliwe...nic więcej nie piszę, bo zaczynam się rozklejać...a Fred Weasley do końca musi zachować swoją radosną twarz, także..to chyba pora na to czego tak bardzo nie chcę robić...
Do zobaczenia po drugiej stronie...
ŻEGNAJ, MOJA CZAROWNICO

Twój kochający na wieki-Freddie

Nie mogła opanować spływających po policzkach łez. Emocje miotały jej kruchym ciałem, składając je w kłębek. Na podłodze, przy jej twarzy zaczęło już powstawać małe, słone jeziorko.Całe życie walczyła o wolność. Nigdy nie myślała o sobie, zawsze robiła wszystko dla innych, po to by żyło im się lepiej. Gotowa była oddać za wolność prawie wszystko, a dokładniej wszystko prócz Freda....Straciła to, co było dla niej najcenniejsze, a całą reszta wydawała się teraz tak bardzo niepotrzebna, bezwartościowa.... Spojrzała na połyskujący na jej palcu pierścionek, a kolejne spazmy płaczu jeszcze silniej zaczęły wstrząsać jej drobnym ciałem.
   -Wie..wieszz jak..j-j-j-akie jest moooje..je.je-dy-neee żyyczczczenie?- wyszeptał, ledwo łapiąc oddech między kolejnymi napadami płaczu.-Chccccccę-ę ty-tyyylko byś bbbbbyył tu t-te-teraz....żebyyy-ś przy-yytulił mmnie...aaale to je-je-jest już niemożliwe...ja..ja nie poootrafię poowiee-dzieć ci żee-żegnaj Fred....chcę-ę-ę u-u-u-umrzeć raaaazem z tobą..zzzaaazbiierz mn-mniee..pppro-proszę..Freeddie...jaki t-t-teraz sens może mięc mooojjjje ży-ży-życie, coo? ..
Są w życiu sytuacje, których nawet najsilniejsi nie są w stanie znieść. Tacy ludzie są jak piękne, rozłożyste, ogromne drzewa, które nie uginają się wiatrom, wichurom- stoją niewzruszone tym co się naokoło nich dzieje, stabilne i pozornie niezniszczalne, ale w końcu przychodzi tornado i wyrywa drzewo wraz z korzeniami, rzucając je niczym nikomu niepotrzebną już zabawkę. A co wtedy? Co zrobić, gdy przestajesz odnajdywać we własnym życiu jakikolwiek sens?

 ,,Tylko prosty dotyk
Tylko przelotne spojrzenie
Sprawiają, że czuję się, jakbym latała
Ale gdzie jesteś dziś wieczorem?
Coś nie jest w porządku
Czy możesz, proszę, przestać się ukrywać?"




  

Odgłos otwieranych drzwi obudził ją. Zmęczona płaczem nawet nie zorientowała się kiedy zasnęła. Odkleiła mokry od łez policzek, od równie mokrej podłogi i usiadła, ścierając ostatnie słone krople z twarzy. W drzwiach stał George, którego widok ponownie boleśnie ścisnął jej serce. Wiedziała jednak, że cierpi tak samo jak ona, a może nawet bardziej- w końcu Fred był z nim od zawsze, pustka która pozostała obecnie w jego życiu jest nie do opisania. Chłopak podszedł do fotela i położył na nim kilka czarnych ubrań, a dokładniej sukienek, po czym usiadł koło niej, opierając się plecami o łóżko. Dopiero z bliska Hermiona mogła zauważyć jak strasznie wyglądał. Zapadnięte policzki, zapuchnięte od płaczu oczy w których nie było widać już nawet śladu po tej psotnej iskierce, która zawsze w nich połyskiwała i blada cera. George chyba pomyślał to samo na jej temat, bo przyglądał jej się z takim samym politowaniem jak ona jemu. Żadne się nie odezwało, bez słowa przytulili się do siebie i siedzieli tak spleceni w milczeniu, bezdźwięcznie dzieląc się swoim bólem, a jednocześnie starając się tym uściskiem przekazać sobie choć trochę siły i wsparcia. Po dłuższej chwili rudzielec w końcu się odezwał.
   -Przyniosłem ci kilka czarnych sukienek od mamy i Ginny, bo nie były pewne czy będziesz miała w swoich rzeczach jakiś strój odpowiedni....odpowiedni na tę uroczystość.
   -Jaką uroczystość?
   -Na pogrzeb Freda, jutro o 16.00 odbędzie się kameralna uroczystość pożegnalna...
   -Ale przecież ciała Freda nie odnaleziono! Ja..ja myślałam, że nie można robić pogrzebu nie mając zwł..- nie mogła wydusić z siebie tego słowa, nie potrafiła sobie wyobrazić chłopaka, jako martwego, zimnego trupa, więc odkaszlnęła- nie mając Freda.
   -Owszem, ale wszystkie osoby zaginione zostały uznane za martwe i odbędą się ich symboliczne pochówki..
Głos chłopaka lekko drżał. Gryfonka widząc go w tak opłakanym stanie czuła się jeszcze bardziej winna, Skinęła głową starając się nie patrzeć mu w oczy.
   -Przepraszam George, bardzo przepraszam...
Złapał ją za ramiona i obrócił w stronę swojej twarzy, tak że teraz nie mogła uniknąć jego wzroku.
   -Popatrz na mnie. Mówię to pierwszy i ostatni raz i chcę, żebyś to sobie dokładnie zapamiętała. Nie jesteś niczemu winna, Fred to duży chłopiec i wiedział na co się piszę idąc do Hogwartu. Poszedł walczyć z własnej woli, podjął ryzyko i poniósł jego konsekwencje. Nie możesz się obwiniać! Masz prawo płakać, cierpieć, tęsknić, krzyczeć, wściekać się, ale nie możesz wzbudzać  w sobie poczucia winy! To prędzej czy później by cię zniszczyło. Odebrało chęć do życia i stłamsiło, a on by tego na pewno nie chciał!
Wstał. Obrócił się na pięcie i rzucił tylko krótki:
   -Przymierz je, w razie czego skołujemy jakąś inną, gdyby żadna nie pasował- po czym wyszedł.
***

Popołudniowe słońce wlewało się do pokoju oświetlając twarz dziewczyny- bladą i zapuchnięta. Przez uchylone okno wpadał do pokoju wesoły śpiew ptaków. Dziewczyna otworzyła oczy i z lekiem przerażeniem spojrzała na zegarek. 15:00! Szybko wyskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki. Makijaż dobrze zamaskował wory pod oczami, a roztrzepany kok nadał twarzy minimalnie weselszy wygląd. Sukienka, którą założyła sięgała lekko przed kolano i miała złote wykończenia przy kołnierzyku i mankietach. Obejrzała się w lustrze i miała ochotę się po prostu rozpłakać, gdy nagle przez głowę przemknęła jej pewna myśl. Usiadła przy biurku i szybko coś naskrobała na pergaminie.
   -Hermionooo! Musimy już iść!
   -Dobrze, już idę.
Schowała kartkę do małej, złotej torebki, założyła szpilki i weszła do salonu, gdzie czekał na nią George. Złapała go za dłoń i cały świat zawirował.

***

Wylądowali na polanie przed Norą. George puścił jej dłoń i podszedł do braci by przywitać się z nimi. Hermiona nie wiedział czy powinna zrobić to samo...A jeśli oni nie chcą mnie już znać? mają do tego pełne prawo... Czyjeś ramiona oplotły ją i mocno przytuliły.
   -Tak się cieszę, że cię widzę kochanieńka. Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, ale jak widać twarda z ciebie dziewczyna i po stłuczonym czole i zdartym policzku nie ma już śladu.
Gryfonka uśmiechnęła się niepewnie i skinęła głową, gdy pełne bólu i jednocześnie przepełnione matczyną miłością oczy oglądały uważnie jej twarz. Nie potrafiła pojąć skąd ta kobieta bierze tyle siły. Tak wiele w życiu -przeszła, tak wiele straciła, a jednak dalej miała w sobie tą tajemniczą siłę.
   -A, zapomniałabym...mam do ciebie małą prośbę, jeśli nie zechcesz to oczywiście zrozumiem..ale..bardzo bym chciała, żebyś również zabrała głos na uroczystości...w ostatni czasie to ty znałaś go najlepiej...czy...czy mogłabyś to dla mnie zrobić?
   -Oczywiście! Po tym wszystkim co pani dla mnie zrobiła nie mogłabym odmówić... zresztą sama chciałam prosić o to by pozwoliła mi pani przemawiać...
Molly poklepała ją po plecach i przecierając oczy rękawem udała się do pozostałych gości. Dopiero teraz zauważyła, że pod drzewem na polanie ustawione są rzędy krzeseł, a na środku, na małym postumencie stoi zdjęcie Freda a pod nim kolorowe pudełeczko. Do tej pory jedynym pogrzebem czarodzieja na jakim była, był pogrzeb Dumbledora, dlatego nie do końca była pewna czy to wszystko ma tak wyglądać. Usiadła w pierwszym rzędzie i spojrzała ponownie na zdjęcie Freda. Jak zwykle roześmiany i z magicznym błyskiem w oku...przymknęła powieki i wyszeptała sama do siebie.
   -To moje zdjęcie powinno tutaj stać, nie twoje...to ja powinnam zginąć...wybacz mi kochanie..
Słyszała jak odsuwają się krzesła, ludzie siadają, rozmawiają, a ona nadal miała zamknięty oczy i bujała się na krześle w przód i tył. Ceremonia się zaczęła, ktoś zaczął przemawiać, ale żadne słowo nie docierało do uszu dziewczyny. Jej myśli były zatopione we wspomnieniach, rozpamiętywała każdą chwilę spędzoną z Weasley'em, rozdrapując każdą ranę na nowo i zostawiając ją sączącą się krwawym jadem wprost do serca. Ból psychiczne było jej zdecydowanie łatwiej znieść, więc błądziła korytarzami pamięci wygrzebując coraz to nowe wspomnienia. 
 ,,Nic nie idzie zgodnie z planem
Wszystko się rozpadnie
Ludzie mówią żegnaj
Na swój specjalny sposób
Wszystko, na czym możesz polegać
I wszystko co możesz udać
Zostawi cię z rana
Znajdzie za dnia
Oh, jesteś w moich żyłach, nie mogę się ciebie pozbyć
Oh, jesteś wszystkim, czego smakuję, w nocy w moich ustach"

Poczuła, że ktoś szturcha ją łokciem. Otworzyła oczy. Większość spojrzeń skierowana była na nią, więc zrozumiała, że chyba teraz jej pora na przemówienie. Podeszła do mównicy i położyła na niej zwitek papieru. Zrobiła głęboki wdech i zaczęła mówić:
   -Witam wszystkich zgromadzonych. Na początek chciałabym powiedzieć, że bardzo cieszy mnie fakt, że przybyliście tutaj w tak licznym gronie, bo w mugolskim świecie ilość osób obecnych na pogrzebie jest wprost proporcjonalna do tego jak lubiany był zmarły. Wczoraj  moje ręce trafił list od Freda, list który napisał w razie gdyby zginął. Jego ostatnie słowa skierowane do mnie, dzisiaj ja pragnę odczytać moje ostatnie słowa skierowane do niego.
Rozejrzała się po zgromadzonych. Mieli kamienne miny. Promienie majowego słońca rozświetlały lekko ich twarze. Rozwinęła papier i ujęła go w drżące dłonie.

Drogi Freddie!
Moja odwieczna miłości....
Mam nadzieję, że jesteś przy mnie i obserwujesz mnie cały czas z tym samym uczuciem z jakim ja myślę o Tobie i o naszych wspólnie spędzonych chwilach. Wszystko wydaję mi się tak
odległe od tych  miejsc i czasu z Tobą. Tak bardzo chcę Cię widzieć w naszej wspólnej rzeczywistości, chcę znów zobaczyć radość w twoich oczach, tym razem w wolnym świecie, który wywalczyliśmy. Życie jednak nauczyło mnie już, że nie zawsze dostajemy to czego chcemy.
Najdroższy Fredzie, tylko wspomnienia dają mi Ciebie, tylko w nich jesteśmy znowu razem. Chciałabym żeby czas się cofnął, bym znów miała Cię przy sobie. Jedak jedyne co mi teraz pozostaje to podziękowanie Ci za to, że dałeś mi chociażby te wspomnienia. Wniosłeś do mojego życia mnóstwo radości, pokazałeś mi, że życia nie można nauczyć się z książek, a trzeba je po prostu przeżyć, starając się uczynić je choć odrobinę weselszym. Byłeś moim światełkiem w tunelu, moją ostoją, przystanią, schronieniem. Tylko Twój uśmiech potrafił przywrócić radośc moim oczom. Tylko Twoja obecność dawała mi poczucie bezpieczeństwa. I tylko Ty potrafiłeś zrozumieć mnie nawet wtedy, gdy sama się nie rozumiałam. Dziękuję... dziękuję Ci za kazdą chwilę, którą mogłam z Tobą spędzić i choć chciałam się przy tobie zestzreć, pomarszczyć jak suszona rodzynka to te wspomnienia, które pozostwiłeś mi i tak wypełnią całe moje życie...już do końca pozostaną w moim sercu..Dziękuję za to że po prostu byłeś.
I mówię Ci dziś to, co tak ciężko było Ci powiedzieć mi w liście, który do mnie napisałeś:
Żegnaj Fred, mój Romku spod balkonu,  mój twórco kanarkowej kremówki, mój mężczyzno, mój przyjacielu..
Żegnaj moja największa miłości..
Na zawsze twoja- Hermiona


    Starła łzy z policzków i ponownie rozejrzała się po zgromadzonych, wszyscy milczeli i wpatrywali się w nią.Chciała już wrócić na swoje miejsce, gdy o czymś sobie przypomniała.
    -Pod tym drzewem odzyskałam pamięć. Czekałam na swój świtoklik, gdy Fred przybiegł do mnie i wręczył mi kanarkowa kremówkę, koleiny z wynalazków ,,Magicznych dowcipów Weasley'ów" dzięki któremu zrozumiałam że bardzo mi na nim zależy. W przypadku odzyskania pamięci kanarkowa kremówka również okazała się niezawodna. Odrodziłam się pod tym drzewem na nowo tylko po to by móc pod nim ponownie umrzeć...ironia losu, prawda?- uśmiechnęła się smutno i spojrzała na zdjęcie Freda- żegnaj..
 Wróciła na swoje miejsce, a na mównicy pojawiła się kolejna osoba. Czyjaś dłoń spoczęła na jej plecach.
   -Piękne słowa, dzielna dziewczyna z ciebie.
Dopiero teraz zauważyła, że koło niej siedzi Lupin. Na jego słowa skinęła tylko głową i sztucznie się uśmiechnęła. W głębi duszy dziękowała swojemu ciału za to, że nie ma już czym płakać, choć tak bardzo cierpiała z jej oczu nie chciała już wypłynąć nawet jedna, samotna łza. Pogrzeb dobiegał końca, zdjęcie chłopaka wraz z podium i kolorowych pudełeczkiem wybuchły, tworząc ogromną literę ,,W", po czym zmieniły się w kamienną płytę pamiątkową na drzewie. Ludzie zaczęli wstawać ze swoich miejsc by udać się do namiotu na podwórku Nory i tam w ciszy przy suto zastawionych stołach powspominać zmarłego. Granger jednak nie miała zamiaru się stąd ruszyć. Wpatrywała się w kamienną płytę, jakby nie mogła oderwać od niej wzroku. Wszystko krzesła były już puste, jednak jedna osoba postanowiła nadal pozostać z dziewczyną.
   -Chyba powinniśmy porozmawiać, Hermiono.
Spojrzała na twarz Lupina, która wydała jej się teraz o wiele starsza i bardziej pomarszczona niż zaledwie kilka dni temu. Włosy jakby bardziej mu zsiwiały, a skóra zszarzała. Hermiona nie od razu zrozumiała dlaczego, dopiero po chwili przypomniała sobie, że nie tylko ona strąciła bliską osobę.
   -Tak, chyba masz rację...rozmowa dobrze mi zrobi...
   -Więc chodźmy stąd, znajdźmy jakieś bardziej ustronne miejsce.
Uśmiechnął się do niej smutno i położył dłoń na jej ramieniu po czym ruszyli przed siebie w stronę jeziora

,,Obietnica życia


Upadłem na swe kolana
Śpiewając kołysankę o bólu
Czuję się załamany w mej melodii
Śpiewając o pomoc, by łzy odeszły
Wtedy przypominam sobie o obietnicy, którą mi złożyłeś

Wiem że zawsze tu jesteś
Aby usłyszeć moją każdą wewnętrzną modlitwę
Uchwycę się obietnicy życia
Słyszę słowa, które wypowiadasz
Byś nigdy nie odszedł ode mnie i mnie nie zostawił
obietnica życia

Czy pomożesz mi się rozpaść
Podnieś mnie, weź mnie w swoje ramiona
Znajdź moją powrotną drogę z tej burzy
I pokaż mi jak przerosnąć
Te zmiany
Wciąż pamiętam obietnice którą mi złożyłeś

Wiem że zawsze tu jesteś
By usłyszeć moją każdą wewnętrzną modlitwę
Uchwycę się obietnicy życia
Słyszę słowa które mówisz
Byś nigdy nie odszedł ode mnie i zostawił mnie
Obietnica życia

Trzymam się nadziei, którą mam w sobie
Z tobą przetrwam każdy dzień
Odkładając moje zrozumienie
Jestem pocieszony

Bo wiem że zawsze tu jesteś
By usłyszeć moją każdą wewnętrzną modlitwę
Uchwycę się obietnicy życia
Słyszę słowa które mówisz
Byś nigdy nie odszedł ode mnie i zostawił mnie
Obietnica życia

Wiem że zawsze tu jesteś
Aby usłyszeć moją każdą wewnętrzną modlitwę
Uchwycę się obietnicy życia
Obejrzyj się na mnie
Wiem że możesz zobaczyć
Moje serce jest otwarte na obietnice życia"



***

Ufffff......miałam dać go o wieeeeeeeeeeele dłuższegoo, ale stwierdziłam, że nie będę wam takiej długiej lektury robiła ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Nie przypadkowo napchałam tyle filmików, chciałam obudzić w was te emocje jakie odczuwała Hermiona, także mam nadzieję, że obejrzeliście filmiki i odnaleźliźście te emocje, które w tym rozdziale chciałam zawszeć :)
Kolejny rozdział postaram się dodać jak najszybciej, ale niestety w szkole przez cały maj będę miała niezłą jazdę z nauką, także nie obiecuję żadnego konkretnego terminu :)
Pozdrawiam i czekam na waszą opinię!
Marta Weasley

24 komentarze:

  1. Haha znowu pierwsza!
    Idę czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu? Czemu? Czemu?
      Jak ty tak możesz!
      Czemu ja się cieszyłam jak głupia?
      Żeby później ryczeć jak idiotka?!
      Jak ty tak możesz?
      Od listu Freda rozkleiłam się na dobre i płakałam całą reszte!
      Ale jednak....nie....a może jednak....Może on żyje? Żyje, prawda? Powiedz, że żyje! Nasz Freddie żyje i nie tylko w naszych serduszkach...powiedz, że tak! Nadzieja umiera ostatnia...nieprawdaż?
      Dobra uspokoiłam się trochę....
      I tak jesteś genialna ;*
      Mało kto doprowadził mnie 2-krotnie do łez przez swoje opowiadanie. (No....jest chyba tylko jedna....pani Rowling-przy śmierci Syriusza i przy śmuerci Freda)
      Rozdział jest....ŚWIETNY! PIĘKNY! CUDOWNY! BAJECZNY! WSPANIAŁY! WZRUSZAJĄCY! No i zostawiający te cholerną nadzieje, te niewiedze, która jest gorsza od żalu i smutku! ;'(
      Jak już dobrze wiesz, trwam z Twoim opowiadaniem i z Tobą oczywiście też.
      (Wiesz co? Jak zabiłaś Freddiego to zabij też Herm...ale niech oni będą razem!)
      Pozdrawiam.
      Czasu i weny życzę.
      ~Kaśka Zwana Gryzoniem

      Usuń
    2. Sorrki za błędy...chyba wiesz o co chodzi....
      I muszę Cię zmartwić.
      Już się nawet tak nie cieszę, że napisałam pierwsza -_- :(

      Usuń
  2. Czytając ten rozdział, myślałam, że to ten ostatni. Nawet tytuł o tym mnie uświadamiał, jednak nie znalezienie zwłok Freda daje mi dużo do myślenia...
    Naprawdę świetny rozdział i o mały włos się nie popłakałam przy liście Freda. Filmików, no trochę sporo, ale starałaś oddać uczucia jakie przeżywała Hermiona po stracie ukochanego. Czekam na kolejny, oby nie ostatni, oby nie zasmucający.
    Pozdrawiam! Everlasting Wishes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie pora na ostatni, jeszcze mam kilka kwestii do rozwiązania więc spokojnie, pomęczę was jeszcze kilkoma rozdziałami :)
      bardzo cieszę się, że odnalazłaś te emocje, które chciałam ukryć w tym rozdziale i również pozdrawiam i ściskam ;)

      Usuń
  3. *z góry przepraszam za błędy, ale przez łzy nic nie widzę*
    Ja nie wiem co napisać... Słuchaj przez ciebie ryczałam jakieś 10 minut po skończeniu lektury a od początku listu Freda... A ogólnie w ogóle nie płaczę... Coś ty ze mną zrobiła nie mogę nawet sklecić normalnego zdania... Nie rób mi tego. Albo oni nie żyją oboje, albo on żyje.... proszę. Ta nadzieja mnie chyba tylko dobija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej przepraszam...nie chciałam żebyś płakała przeze mnie....no dobra, chciałam :P to, że popłakałaś się czytając ten rozdział jest dla mnie w pewnym sensie znakiem, że napisałam ten rozdział tak jak chciałam- także dziękuję za to, że pootrafiłaś się wczuć w to co napisałam <3 oj kochana, jeszcze nie koniec mojego zabijania postaci..wszystko się może wydarzyć..zapraszam na kolejny rozdział, który już się pojawił ;)

      Usuń
  4. *ryczy jak dziecko* nieeee to nie może być prawda ;^; ty sadystkoooooooooooooo!!! ,-, nic nie jest w stanie wyrazić jak się teraz czuję :<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
    NIE, NIE PODOBAŁO MI SIĘ KURFA
    ;<<<<<
    jak mogłaaaś go zabi-ić *chlip*
    I TY JESZCZE ŚMIESZ TWIERDZIĆ ŻE SZYKUJESZ KOLEJNY ROZDZIAŁ?! CHCESZ MNIE DOBIĆ??? ...>,<...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAK TO CI SIĘ NIE PODOBAŁO?! :cccccc :cccc :ccc *smuteczeg*
      a jednak to jest reallllllllyyyyyyyyy...ZABIŁAM GO...Jestem okrutna!..ale i tak ma Ci się podoba-czaisz? :P......I TAK ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE SZYKUJE KOLEJNY ROZDZIAŁ I ZNÓW KOGOŚ ZABIJE BUAHAHAH...ale i tak mnie uwielbiasz prawda? *___*

      Usuń
  5. Jeszcze nigdy czytając FF nie poryczałam się tak jak tutaj! To było genialne, fenomenalne, a jednocześnie takie smunte ;( Czytałam to dwa razy i za każdym razem kończyłam czytanie płaczem.
    To nie może być tak, że on nie żyje ;(:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3
      jestem sadystką-ZABIŁAM GO ;cc a może i nie...a może jednak tak :P
      zapraszam do czytania kolejnego rozdziału ;)

      Usuń
  6. Och Nieee! Błagam, powiedź mi że to wszystko nie jest prawdą i Fred żyje. Proszę dodaj kolejny rozdział mimo, iż nie ma jeszcze tych 10 komentarzy, bo ja już naprawdę nie mogę wytrzymać z niepewności.
    P.S. czytając poryczałam się jak bóbr :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, że to nie prawda, bo napisałam że umarnął :C psieplasiam ;__;
      a teraz zapraszam do czytania kolejnego rozdziału, tylko prosz.ę nie zabijaj mnie za zabicie w kolejnym rozdziale kolejnej osoby, dobzie?:P

      Usuń
  7. A może Fred jednak żyje? Błagam Cię aby chociaż to Fremione miało wspaniałe i szczęśliwe zakończenie c: Wiele Fremione, które czytałam kończyło cię albo śmiercią Freda, albo blog został zawieszony :C Czytam to od początku, i liczę, że to będzie pierwsze Fremione, do którego będę powracać myślami za 10 lat.
    Limeczka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może Fred jednak umarł? Spokojnie kochana, to Fremione będzie miało zakończenie jakiego jeszcze nie było (wysadzę wszystkich w powietrzę buahah) :) oczywiście żarty, żartami, ale żeby dowiedzieć się co będzie dalej, zapraszam do dalszej lektury ):
      PS.masz je wspominać nawet za 20 lat i czytać dzieciom na dobranoc-zrozumiano?: P

      Usuń
  8. Omg! Ale się porobiło! Mam nadzieję, że to wszystko nie okaże się prawdą i Fred wróci :) Rozdział świetny, zresztą tak jak zawsze :D
    P.S. Właśnie daję 10 komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i zapraszam na kolejny rozdział;)

      Usuń
  9. Dlaczego robisz to nam!!!
    Nie uśmiercaj postaci, która ma wielkie znaczenie w tym opowiadaniu! Ja Ci na to nie pozwalam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz ile już czekam na kolejny rozdział?! Zawaliłam trochę w szkole z ocenami żeby czytać twój blog! A ty takie długie robisz przerwy między rozdziałami! PROSZĘ! DODAJ ROZDZIAŁ 36! Tylko tyle proszę :C

    OdpowiedzUsuń
  11. PROSZĘ! DODAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ! BŁAGAM NA KOLANACH! NIE RÓB MI TEGO :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już, już spokojnie. Mam tyle nauki, do tego jeszcze organizuje biwak harcerski więc po prostu nie wyrobiłam. Rozdział jest już dawno skończony, ale musze jeszcze go przejrzeć i zrobić ostatnie poprawki, więc najprawdopodobniej pojawi się we wtorek wieczorem ;)

      Usuń
    2. Jesteś the best! C:

      Usuń
  12. Zapraszamy do głosowania w drugim konkursie Katalogu na konkursowe prace! Zostało przysłanych dziesięć cudownych prac, nie jest potrzebne wiele czasu, aby je przeczytać i przy okazji ocenić - tym ruchem nie tylko uszczęśliwia się nas, ale autorki miniaturek, które czekają na noty od Was, naszych katalogowiczów Granger. Udzielajcie się, bo my - administratorki - to połowa sukcesu. Bez Was nie damy rady!
    Pozdrawiamy ciepło,
    Załoga Katalogu Granger.

    OdpowiedzUsuń
  13. To było cudowne, idealne i do tego te filmiki :) cały rozdział przepłakałam. :( to było takie smutne. Pięknie to wszystko opisałaś

    OdpowiedzUsuń