Dawno nic nie pisałam, ale już jest. Mam dla was w tym rozdziale niespodziaankę ;p miłego czytaniaa - Weasleyówna
***
Tego sobotniego ranka George obudził się bardzo wcześnie, co mu się zwykle nie zdarzało. Spojrzał na łóżko brata. Pościel była skotłowana na środku łóżka, gdzie znajdowało się spore i podłużne wybrzuszenie. Jak on śpi! - pomyślał George, i na palcach zaczął podchodzić do "legowiska" Freda. Kiedy już był blisko, szybko złapał za brzeg kołdry i ściągnął ją z łóżka. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zamiast brata bliźniaka zobaczył frotowe prześcieradło rozciągnięte na materacu. Spojrzał również na łóżko swojego współlokatora Lee Jordana. W tym przypadku miał dowód na to, że przyjaciel został w dormitorium - spod pościeli wystawały rozrzucone po poduszce czarne loki.
- Lee! - zawołał George,
- Za 5 minut mamo... - wymruczał sennie Jordan. Wtedy Weasley wpadł na pomysł:
- Panie Jordan, czy ja mam sama komentować mecz Quidditcha? - powiedział, udając głos profesor McGonnagal. Lee natychmiast podniósł się z łóżka. Ziewnął i odgarnął do tyłu swoje długie loki.
- Już idę pani profesor! - odpowiedział szybko, po czym rozejrzał się po sali podejrzliwym wzrokiem. Nigdzie nie zauważył nauczycielki, jednak zamiast niej zobaczył George'a, który tarzał się po podłodze ze śmiechu.
- Czego chcesz debilu? - zapytał wyraźnie zdenerwowany.
- Widziałeś Freda? - spytał Rudzielec poważniejąc.
- Wychodził wieczorem do Pokoju Wspólnego. Coś jeszcze?
- Nie, tylko tyle. Dzięki, możesz powrócić do fantazjowania o Minervie!
- Super - odezwał się Lee, nie reagując na zaczepkę Weasley'a, i ponownie zakopał w pościeli. George westchnął i po cichu wyszedł z dormitorium. W Pokoju Wspólnym nie było nikogo oprócz dwóch osób śpiących na czerwonym fotelu. W jednej z nich rozpoznał swojego brata, a w drugiej jakąś dziewczynę. Podszedł bliżej, obok Freda leżała Hermiona. HER-MIO-NA!
- WOW FREDI! - George wydarł się na całą wieżę, budząc przy tym wszystkich jej mieszkańców, którzy zaczęli z ciekawością wyglądać ze swoich pokojów w poszukiwaniu źródła zamieszania. Fred natychmiast się poderwał. Zaspanymi oczami rozejrzał się po Pokoju Wspólnym, a potem spojrzał na osobę śpiącą w jego ramionach. Uśmiechnął się i dał dziewczynie delikatnego buziaka w policzek. Hermiona drgnęła, a zaraz potem otworzyła oczy. Gryfoni obserwujący to zdarzenie zaczęli klaskać. Granger nieprzytomnie rozejrzała się po pomieszczeniu, a kiedy zorientowała się, że jest przytulona do Weasleya natychmiast od niego odskoczyła.
***
Kiedy Fred pocałował Hermione, wśród Gryfonów rozległ się gromki aplauz, jednak nie wszyscy klaskali. Na twarzy czarnowłosej dziewczyny pojawił się grymas niechęci i odraza. Spojrzała przed siebie, na podwyższenie gdzie stali chłopcy z Gryffindoru. Napotkała spojrzenie chłopaka, który miał na twarzy podobną minę. W jej głowie narodził się pewien plan. Bardzo nikczemny plan.
***
- Ja...iść...muszę...ja - Hermiona zaczęła wyrzucać z siebie słowa w ekspresowym tempie, a jej twarz kolorem przypominała dojrzałego pomidora.
- Nie wstydź się! - powiedział z ogromnym uśmiechem na ustach, bo widok zawstydzonej Hermiony był czymś zaskakującym. - Zaniósłbym Cię do dormitorium, ale nie chciałem
ryzykować ślizgawki - wstał i wyciągnął w jej stronę ręce.
Granger szybko go przytuliła i pobiegła do dormitorium, mamrocząc coś pod nosem o zajęciach i pracy domowej.
Granger szybko go przytuliła i pobiegła do dormitorium, mamrocząc coś pod nosem o zajęciach i pracy domowej.
***
Kiedy wszyscy Gryfoni rozeszli się do swoich sypialni, dziewczyna, której widok zakochanych nie sprawił przyjemności, postanowiła wcielić swój plan w życie. Zeszła no dół, do Pokoju Wspólnego. To samo zrobił chłopak.
- Słuchaj, - powiedziała nastolatka - zawrzyjmy umowę. Ty chcesz Hermiony, a ja Freda. Pomogę ci, jeśli ty pomożesz mi. Rozdzielmy ich. Wchodzisz w to? - zapytała, podając mu rękę.
- Wchodzę - zapewnił z wyrazem triumfu na twarzy, i uścisnął dziewczynie rękę, po czym rozeszli się do dormitoriów. Właśnie zawarł się pakt między Ronem Weasleyem, a Alicją Spinnet.
***