Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 15 - Nieszczęsna fiolka


Wybaczcie łizardy, że tak długo ale jest w końcu. Bez Cruciatusów proszę! Nie przedłużając dłużej: miłego czytania. I czekamy na wasza opinię;) Weasleyówna
***
Kiedy Hermiona znalazła się w dormitorium, od razu została zasypana przez współlokatorki milionem pytań. Nawet przez Lavender, która chciała się upewnić, czy relacje Hermiony i Freda są na tyle zażyłe, że dziewczyna nie stanowi przeszkody jej związku z Ronem.
- Cieszę się twoim szczęściem Hermiono. Zasługujesz na szczęście jak nikt inny - powiedziała Parviat z radosnym błyskiem w oku, ciesząc się szczęściem przyjaciółki.

Lavender stała z boku, przysłuchując się wymianie zdań między dziewczynami. Była szczęśliwa z powodu relacji Hermiony z Fredem, może nie były jakieś szczególnie romantyczne i jednoznaczne, jednak Granger na dobre rozdzieliła się z Ronaldem. Jednocześnie, fakt iż Hermiona ponownie się z kimś spotyka, uspokoił trochę jej wyrzuty sumienia, które ostatnimi czasy odczuwała. Wielokrotnie inni mieszkańcy Hogwartu swoimi oskarżycielskimi spojrzeniami lub ignorowaniem jej, przypominali, że pamiętają o tym co zrobiła Hermionie. Nie wiedziała jeszcze, że jej ukochany zawarł pewną umowę z Alicją Spinnet, a umowa ta nie uwzględniała jej uczuć.

By uciec od ciekawskich pytań, Hermiona powiedziała współlokatorką, że ma jest umówiona z profesor McGonagall. Zgarnęła książkę, która leżała na szafce nocnej i udała się na Błonia. Na dworze było bardzo ciepło. Zaczynał się czerwiec, więc w powietrzy coraz bardziej było czuć już lato, które w tym roku zapowiadało się na niezwykle gorące. Powoli skierowała się w stronę jeziorka. Wszystkie rośliny o tej porze roku wydawały się być jeszcze bardziej zielone niż zwykle. Podziwiała różnorodność kwiatów, które można było tutaj znaleźć, ale jej myśli znajdowały się daleko stąd. 
Nagle ktoś złapał ją z tyłu za rękę i obrócił twarzą w swoją stronę. Słońce świeciło wprost w jej twarz, więc nie miała możliwości ujrzenia twarzy nieznajomego, który właśnie postanowił ją przytulić.
- Hermiono... - powiedział miękkim głosem. Gryfonka od razu go rozpoznała, chociaż niekoniecznie ją to ucieszyło. To był głos Ronalda Weasley'a.
Chłopak próbował ją pocałować, ale Granger opierała się. Szybko wyrwała się z jego objęć i z całej siły odepchnęła chłopaka do tyłu.
- Ronald! Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęła. Rudzielec momentalnie zrobił się czerwony na twarzy i zawstydził się.
- Yyy... Hermiono... bo ja...
- Co ty Ronald?!
- Ja cię dalej kocham, Hermiono... - wydukał.
- Ronaldzie, ja nie jestem Lavender, pomyliłeś osoby - powiedziała i szybko wyminęła Weasleya z niewzruszoną miną.
Chłopak jeszcze rozpaczliwie złapał ją z tyłu za dłoń, ale wyrwała się i pobiegła do zamku.
- No brawo debilu - warknął na siebie Ron, tak, aby Hermiona tego nie usłyszała - spartaczyłeś robotę...

***

Granger szła szybkim krokiem przez korytarze Hogwartu. Kilka razy potrąciła jakiegoś pierwszaka, który uciekał przestraszony. Nie widziała nic wokół siebie, była pogrążona w myślach i skupiona na tym, żeby się nie rozpłakać.
Co on robił? Czy temu Ronaldowi zupełnie odbiło? Czemu powiedział, że mnie kocha? Przecież to nieprawda. Gdyby kochał to by mnie nie zostawił i nie poszedłby do Lavender. A przecież to właśnie zrobił. Znalazła się przed Pokojem Wspólnym, więc podała hasło Grubej Damie i przeszła przez dziurę pod portretem, nieświadoma, co ujrzy w środku. Bo gdyby wiedziała na pewno nie weszłaby do środka.

***

**kilkanaście minut wcześniej**

Zdenerwowany Fred Weasley wybiegł właśnie ze swojego dormitorium. Przed chwilą jego głupi brat, czyli oczywiście Ron, przytulił Hermionę. Jego Hermionę. Opowiadał o tym, że nic do niej nie czuje, obnosił się swoją miłością z Lavender, a do tego potraktował ją jak ostatni dupek, zrywając z nią przy wszystkich, a teraz zachciało mu się obściskiwanek. Przed swoim dormitorium natknął się na kogoś, kogo się tu nie spodziewał, a mianowicie - na Alicję Spinnet.
- Hej Freddie - zagadała do niego słodko, ale ton jej głosu sprawił, że poczuł się jeszcze bardziej zirytowany.
- Wybacz, ale nie mam teraz czasu.
Dziewczyna zasłoniła mu przejście, nie pozwalając by poszedł dalej.
- Czemu jesteś taki zły, coś się stało? Wiesz, że ze mną możesz pogadać o wszystkim.
Fred naprawdę się spieszył, bał się co jeszcze przyjdzie Ronaldowi do głowy, a może bardziej obawiał się o to, jak Hermiona zareaguje na te jego ponowne zaloty. Dziewczyna jednak nie dawała za wygraną, więc postanowił jej w skrócie nakreślić sytuację. Tak to sobie przynajmniej tłumaczył, że dzięki temu da mu święty spokój. Prawdą jednak było to, że potrzebował się kogoś doradzić, więc skoro Alicja sama się tutaj pojawiła to padło na nią.
- Oh, Fred - powiedziała na końcu ze współczuciem. - Ron to straszna świnia. Ale skoro Hermiona nadal mu się podoba, to na pewno do siebie wrócą. W końcu tyle lat, tyle wspólnych wspomnień ich łączy. Zresztą z tego co mi wiadomo, to Granger podkochuje się w Ronie od lat.
- Yhm... - mruknął Fred, który liczył na wsparcie, a właśnie poczuł się jakby oberwał tłuczkiem w głowę.
- Ale jeśli chcesz to ja mogę ci pomóc o niej zapomnieć... - dodała, po czym niespodziewanie przyciągnęła go do siebie i pocałowała.
Wtedy weszła Hermiona.

***

Granger nie mogła uwierzyć w to co widzi. Fred całował się z Alicją. A tak niedawno mówił jej, że chce ją zdobywać, że zrobi wszystko by mieć ją obok. A ona naiwna, wierzyła w to wszystko. Jak mogła być taka głupia, przecież nie od dziś wiadomo, że bliźniacy Weasley noszą niechlubne miano największych podrywaczy Hogwartu, dlaczego ze względu na nią miałoby się coś zmienić... W oczach Gryfonki zaszkliły się łzy. Ukradkiem przetarła oczy rękawem szaty i wbiegła po schodach na górę, do swojego dormitorium. Niestety, przez zaszklone oczy niewiele widziała, więc na szczycie wpadła na Parvati niosącą na metalowej tacce
fiolki i flakoniki ze swoimi pachnidłami. Wpadając na Hinduskę potknęła się i spadła ze schodów, ale to jeszcze nie było najgorsze. Zdążyła jeszcze usłyszeć przerażony krzyk Parvati nim zrobiło jej się ciemno przed oczami. Straciła przytomność, gdy kryształowy flakonik roztrzaskał się na jej głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz