Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 17 - George Clooney

Siemaneczko kochani! Przepraszam, że tak późno dodaje rozdział, ale wcześniej jakoś tak nie miałam weny:) Problemy, ciągle jakieś problemy, ale nie zanudzam wa smęceniem i przechodzę do rozdziału;)
Miłego czytania i czekamy na komentarze! Muszą być przynajmniej 3 żebyśmy dodały kolejny rozdział) ;)

***

    Błysk, zaklęcie, krzyk....i śmiech? Tak, dokładnie - śmiech! Koło Freda przemknęło kolejne zaklęcie i tym razem trafiło w cel.
- Depulso!
Ron z impetem uderzył w ścianę.

-Auaa! Zwariowałaś Lavender?!
Rudzielec powoli podnosił się z podłogi, rozcierając tył głowy. Lavender nic nie odpowiedziała. Stała dalej w miejscu z różdżką wymierzoną w chłopaka. Cała reszta zamarła w bezruchu z głupkowatymi uśmiechami na twarzy.
- Nie zwariowałam, ale nie pozwolę na to byś tak bezkarne mnie zdradzał! To powinno ci wystarczająco utrudnić całowanie się z kolejną panną! - wykonała różdżką jakiś dziwny ruch i krzyknęła - Densaugeo!
Wybiegła z sali, a wszyscy spojrzeli na Rona, czekając na efekt zaklęcia, a jak się okazało - długo czekać nie było trzeba. Przednie zęby rudzielca osiągnęły nienaturalną wielkość. Przypominał teraz bobra; rudego bobra. Jego wzrok od razu powędrował w stronę Hermiony.
- Odfczarujaj mfniew, pfworoszem Hermionanino. Tylfkowo szyuboko!
Hermiona już wyciągała różdżkę by odwrócić działanie zaklęcia, gdy Fred złapał ją za nadgarstek.
- Myślę, że to dla niego świetna kara. Pani Pomfrey zajmie się nim, dajmy mu chwilę, żeby nacieszył się swoim nowym wyglądem.
-Zamukanij siemi Fredua! Tyu nief masz zembouwo sienganajacych do broduy!
- Mógłbyś powtórzyć, bo nie zrozumiałem?
Fred uśmiechnął się triumfalnie, a Ron rzucił mu zabójcze spojrzenie.
- Bof ciem zafrazt ugryfze!
- No, to miłego dnia Ron! - Fred szybko złapał Hermionę za rękę i wyciągnął z sali. Nie chciał sprawdzać jak boli ugryzienie brato-bobra. Stali teraz przed skrzydłem szpitalnym, a Fred nadal trzymał dziewczynę za rękę. Zapadła cisza. Cisza, która zawsze Freda drażniła.
Natłok myśli, słów które teraz chciał wypowiedzieć - wszystko mąciło jego ciszę...ich ciszę. Spojrzał niepewnie na Granger.

- Hermiono... - szybko mu przerwała.
- Nie tutaj - teraz to ona złapała go za rękę i pociągnęła w stronę jakiejś klasy, której wcześniej nie zauważył. Jak się okazało, była to czytelnia. Kilka foteli, mały kominek i pełno regałów z książkami.
- Co to za pokój?
- Wie o nim tylko kilkoro z uczniów Hogwartu. Pomieszczenie do nauki, stworze przez samą Rowene Ravenclaw.
- No tego...ładnie tu - włożył ręce do kieszeni i zaczął bujać się na piętach. Dziwnie czuł się w tym miejscu, trochę jak intruz, który zakradł się do czyjejś sekretnej kryjówki.
Dziewczyna natomiast zachowywała się jakby była u siebie w domu. Przechodząc koło regału poprawiła stojące na nim książki. Zapaliła małą, kryształową lamkę, stojąco na hebanowym stoliku, po czym podeszła do fotela i usiadła na nim po turecku. Fred niepewnie podążał jej śladami. Usiadł w fotelu obok, a nogi przerzucił przez podramiennik. Patrzyli na siebie, a każdemu z nich chodziło po głowie to samo - żeby to druga strona powiedziała pierwsza to, co dzisiaj paść musiało. Fred w końcu otworzył  usta i niepewnie rozpoczął:
- Ja...wtedy z Alicją, nie chciałem jej pocałować. Rozmawiałem z nią. Byłem przybity tym, że widziałem cię z Ronem, a ona po prostu wykorzystała okazję i pocałowała mnie. Zależy mi tylko na jednej osobie i oczywiście jesteś nią ty.
-Wtedy z Ronem nic nie było. On przyszedł i zaczął mi mówić jak to mnie kocha i tym podobne farmazony, ale od razu odesłałam go z kwitkiem.
Znowu zapadła chwila milczenia.
- Spróbujmy.
- Ale czego Fred? Czego tak naprawdę chcesz ode mnie?
- Spróbujmy być razem.
Na twarzach obydwojga pojawiło się skupienie. To takie dziwne, a jednocześnie piękne jak miłość jest krępująca dla młodych.
- Nie, Fred to bezsensu.
Zamurowało go. Był pewien, że Hermiona również coś do niego czuję. Po co to wszystko było, dlaczego robiła mu nadzieję i tak się zachowywała? Czyżby był tylko zabawką? Przecież ona taka nie jest, nie Hermiona. Spojrzał na nią zdziwiony i lekko podenerwowany. Chyba to zauważyła, więc szybko zaczęła się tłumaczyć:
- Nie, Freddi! Nie o to chodzi. Po prostu wydaje mi się, że to wszystko za szybko zaczęliśmy i chciałabym cię prosić, żebyśmy zaczęli od nowa. Zawsze stawiałam sobie reguły. Nie całowałam się z chłopakiem na pierwszym spotkaniu czy nie byłam taka...hmm...rozkojarzona. Chce żebyśmy zaczęli to inaczej.
- Inaczej to znaczy?
- Od nowa.
Uśmiechnęła się lekko, gdy zauważyła, że twarz Fred się rozpogodziła. Chłopak wstał z fotela i jak to na niego przystało -zaczął się zgrywać. Udał, że gra na gitarze, po czym uklęknął przed Hermioną.
- Czy piękna panna raczy wybrać się ze mną jutro na spacer. Obiecuję, że będę trzymał ręce...- Hermiona przerwała mu.
- I usta?
- Ręce i usta przy sobie - uśmiechnął się. - Będzie to najzwyklejszy spacer z jakże pięknym, wesołym, miłym i skromnym osobnikiem. Zobowiązuje się również nie eksperymentować więcej na tobie produktów Weasley&Weasley. Co ty na to?
Uśmiechnęła się, a w jej oczach zabłysnęły radosne iskierki, które tylko jemu udawało się wywoływać.
- Hmm... skoro tym razem nie zamienisz mnie w kanarka, to owszem wybiorę się na ten spacer z tobą. Tylko...wspominałeś o jakimś przystojniaku, a ja tu żadnego nie widzę.
Fred zrobił naburmuszoną minę po czym powiedział:
- Wiesz, że gorzko tego pożałujesz?
- Czy to jest groźba?
- Tak! - uśmiechnął się zawadiacko, a ona wstała z fotela. Zanim zdążył się zorientować co się dzieje, Hermiona krzyknęła:
- Nie złapiesz mnie!
- Nie bądź taka pewna! - odpowiedział, i ruszył za nią.
Głośny śmiechy, żarty i radość, którą cała ta zabawa była przepełniona. Hermiona zamyśliła się, co dało Fredowi szanse w końcu ją złapać. Ujął jej dłonie w swoje i obrócił ją tak, że stała do niego tyłem, ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach. Była bez ruchu.
- I co ja mam ci teraz zrobić, co?
- Może po prostu mnie puścisz? 
- Ta opcja nie wchodzi w grę. Powiesz mi teraz kto jest najprzystojniejszym mężczyzną? Podpowiem ci, że to ta sama osoba z którą idziesz jutro na spacer.
- Na spacer idę z takim jednym Fredem, na pewno go nie znasz. A najprzystojniejszy mężczyzna to może George Clooney? - w jej głosie słychać było udawaną powagę.
- Nieprawidłowa odpowiedź. Clooney nie dorasta temu o którym mowa, nawet do pięt.
- To ty wiesz kto to George Clooney? - na twarzy Hermiony pojawiło się zdziwienie.
- A myślisz, że dlaczego mój brat ma tak na imię? Moja mama też czyta te wszystkie kolorowe pisemka.
Hermiona roześmiała się. Pani Weasley fanką Clooney'a, tego by się w życiu nie spodziewała.
- George Weasley następcą George'a Clooney'a. To o nim mowa, on jest tym przystojniakiem?
- Znowu pudło. Za każdy kolejny błąd będziesz musiała zrobić coś niezgodnego z regulaminem wraz ze mną!
- Ej! To nie fair.
- Znów niepoprawna odpowiedź. Więc kto jest najcudowniejszym, najprzystojniejszym mężczyzną?
-Na pewno nie ty! - Hermiona szybko oswobodziła dłonie i skoczyła za fotel z wyrazem triumfu, malującym się na twarzy.
- Tego już za wiele.
Chłopak jednym ruchem przeskoczył fotel i znów był na wygranej pozycji. Niestety grawitacja chciała się również z nimi pobawić i przyciągnęła ich do siebie. Upadli razem na podłogę.
- A ty znowu na mnie lecisz Fred! Miałeś trzymać ręce przy sobie - Hermiona roześmiał się.
Fred szybko podniósł się, z nienaganną gracją ukłonił się i wyciągnął dłoń by pomóc dziewczynie wstać.
- Pozwoli panienka, ze odprowadzę wać pannę do dormitorium, by uchronić waszą książęcą mość od złego czaru potwora z Hogwartu, czyli złowrogiej Filchodżilli.
- Oh, no tak, już późna godzina - Hermiona udała ukłon. - Będę zaszczycona.
Podał jej dłoń, a ona delikatnie ją ujęła.
Fred odstawił Hermionę pod same schody dormitorium. Pożegnali się zwykłym dobranoc i buziakiem w policzek, po czym każde poszło do swojego dormitorium, ale żadne z nich prędko nie zasnęło. Wydarzenia minionego dnia nie pozwoliły im na to. Miłość, która zaczęła w nich kiełkować, ogarnęła już swą obecnością ich ciała i duszę. Hermiona pomyślała o Fredzie i nieświadomie przytuliła pościel. To jednak nie pomogło i sen nadal nie chciał nadejść.  W końcu wstała. Usiadła na parapecie i uchyliła lekko okno. Zimne powietrze zaczęło wlewać się do pomieszczenia, a Hermiona zrobiła głęboki wdech, wypełniając nim płuca. Spojrzała za okno, na Błonia skąpane w jaskrawym świetle księżyca, którego odbicie tańczyło na tafli jeziora. Jej serce wypełniała ogromna wdzięczność - za to, że mogła tutaj być, że było jej dane dołączyć do tego magicznego świata. Wszystkie wydarzenia ostatnich tygodni były istnym szaleństwem, ale teraz zaczynała czuć, że to wszystko ma i miało sens. Zaczynała rozumieć, że w życiu, poza nauką, najważniejsza jest równowaga, a ona często miała tendencje do tego by ją gubić. Fred był jak równoważnia -  w zestawieniu z jej poważnym podejściem do życia, można było uzyskać idealny stan. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w szybie, po czym zamknęła okno. Czuła się taka lekka, jakby ktoś właśnie zdjął z jej barków ogromny ciężar. Owinęła się szczelnie kołdrą i tym razem już bez problemu zasnęła.

1 komentarz:

  1. Czytała początek i chcę w komentarzu pewien fragment przytoczyć, ale czytam dalej i jet kolejny fragment który chciałabym przytoczyć, ale później znowu kolejny fragment!
    i takie "uhuhuhuhu Molly czyta kolorowe pisemka" :D haha :P
    ten rozdział zostanie moim ulubionym :D
    pozdrawiam i czekam na więcej! :) <3

    OdpowiedzUsuń