Sowa

Witajcie kochani :D Blog jest już zakończony, ale nadal będzie mi niezmiernie miło jeśli ktoś go będzie czytał, a tym bardziej zostawiał po sobie jakieś komentarze ;)
Miłego czytania życzę :D

PS. Znajdziecie mnie także na Wattpadzie, gdzie obecnie powoli przenoszę rozdziały z tego bloga, więc jeśli ktoś woli to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/244116267-fremione-jak-tw%C3%B3rca-kanarkowej-krem%C3%B3wki-namiesza%C5%82

PS2 Teraz, z perspektywy czasu widzę wiele błędów i tego jak wiele ciekawych fragmentów nie zostało w odpowiedni sposób rozwiniętych, dlatego podczas przenoszenia rozdziałów na Wattpad na pewno wiele się w nich zmieni, pojawi się tutaj wiele dodatkowych wątków i zmian w fabule ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 5- Nie ma to jak święta



  Pragnę na początek wyjaśnić pewien fakt, Artur Weasley rzucił na Lavender zaklęcie, które nie pozwolił jej zapamiętywać niczego na temat Syriusz czy Zakonu Feniksa!  A jeśli chodzi o Lany Poniedziałek - uznałam, że w tym dniu można używać zaklęć związanych z wodą, także zapraszam na Potterowską Wielkanoc :D

***

   Sprzątanie, gotowanie, pranie  ja tu zaraz zwariuje. Fred trzymał w prawej ręce miskę z mokrym praniem, które miał rozwiesić i wysuszyć. Czuł się jak skrzat domowy, któremu ciągle dokładano nowe obowiązki. Wieszał właśnie na sznurku jeansy Rona, gdy otworzyła się klapa prowadząca do pomieszczenia, a po drabinie wgramoliła się Hermiona z kolejną miską prania.
    -Czyli nie tylko ja jestem w tym domu wykorzystywany?- rudzielec uśmiechnął się łobuzersko i pomógł dziewczynie wejść na górę. 
    -Dziękuje - Hermiona odwzajemniła uśmiech i dodała - ale wyobraź sobie, jak muszą czuć się te biedne skrzaty domowe. Harują  tak codziennie, dzień po dniu. Gotują, prasują, sprzątają i ścielą łóżka, chyba nic takiego ci się nie stanie jak raz wyręczymy biednego Stworka - spojrzała na Freda wzrokiem, który mówił wszystko. Chłopak tylko lekko się uśmiechnął i wrócił do wieszania prania. Hermiona również podeszła do sznurka i zaczęła wieszać ubrania ze swojej miski. Pracowali tak w milczeniu, gdy klapa ponownie się otworzyła i ukazała się w niej czupryna Lavender - spojrzała na Hermione i Freda, po czym krzyknęła do kogoś stojącego na dole drabiny. 
    - Ups! Roni tu jest już zajęte! - uśmiechnęła się do nich wrednie i zamknęła klapę.  Twarz panny Granger automatycznie przybrała barwę pomidora. Freddie spojrzał na nią z politowaniem.  
    - Ona to robi specjalnie, dobrze wiedziała, że tu jesteśmy. Widziała jak wchodziłem na górę, bo szukała swojego ,,MonRona”- rudzielec zaczął udawać Lavender i wołała ,,Mój MonRonku, skarbeczku, ptysiuniu ty mój puci puci śliczny, ty” i skłamałabym mówiąc, że mu nie wychodziło. Każdy jego gest oddawał ironiczność sytuacji. Hermiona mimowolnie zaczęła się śmiać. Fred również wybuchł śmiechem. Śmiali się tak przez dobre kilka minut, aż Gryfonka otrząsnęła się z tego transu i z uśmiechem na ustach zagoniła Weasley'a do dalszej pracy. Znowu pracowali w milczeniu, ale tym razem na ich twarzach gościły uśmiechy, a za każdy razem, gdy ich spojrzenia się spotykały zaczynali się śmiać. Po rozwieszeniu wszystkiego stanęli naprzeciw prania i ciepłym strumieniem powietrza zaczęli je wspólnie suszyć.  Fred wyciągnął dłoń do Hermiony, a ta uścisnęła ją.
    - Panno Granger, serdecznie dziękuje pani za jakże przyjemną współprace -  dziewczyna roześmiała się i odpowiedziała: 
   -Panie Weasley, to ja pragnę podziękować panu za jakże przyjemnie spędzony czas - z lekkością i gracja udała, że się kłania. Fred podszedł do klapy jako pierwszy i otworzył ją:
    - Pani przodem - eleganckim gestem wskazał na właz, a Hermiona zaczęła schodzić. Gdy oboje znaleźli się już na dole, każde poszło w swoja stronę w o wiele lepszym nastrój. 

                                                      ***

    Nadeszła niedziela, dzień którego Hermiona strasznie się obawiała. Zasiąść z Lavender przy jednym stole i jeszcze życzyć jej wesołych świąt, to było dla niej za wiele. Dlatego niechętnie zwlekła się z łóżka i udała do łazienki. Włosy związała w luźnego koczka, założyła czarne jeansy i białą luźną bluzkę.  Próbując zdobyć się na chociaż ciut lepszy nastrój udała się do kuchni, w której było już bardzo tłoczno. Pani Weasley gotowała coś, a Ginny wyjmowała pokarmy z koszyczka i rozkładała je na talerzach. Wiadomo, każdy musiał spróbować wszystkiego. Hermionie zrobiło się lżej na sercu, gdy zauważyła, że w kuchni nie ma ani Rona, ani Lavender. Podeszła raźnym krokiem do pani Weasley.  

   - Dzień dobry, - Molly uśmiechnęła się do niej i kiwnęła głowa w odpowiedzi - może ja też w czymś pomogę? - rozejrzała się po kuchni szukając zajęcia dla siebie.
    -Kochanieńka, jeślibyś mogła to idź obudzić Freda i George'a, a i zanieś to Syriuszowi - widząc pytające spojrzenie dziewczyny dodała - jest z Harrym w salonie.
Hermiona skinęła głową, wzięła marynarkę Syriusz i wyszła. Szybkim krokiem przemierzyła schody, po czym zwolniła by nie obudzić portretu pani Black. Po chwili znalazła się przed drzwiami od pokoju bliźniaków. Zapukała. Odpowiedzi nie było, więc nacisnęła na klamkę. Jak najciszej otworzyła drzwi i weszła do środka. Na jednym z łóżek leżał George, który spał w samych bokserkach i bez przykrycia, które widocznie zsunęło się w nocy z łóżka co dziewczynę lekko speszyło. Spojrzała na łóżko drugiego bliźniak - on również miał na sobie bokserki i czarną koszulkę na ramiączkach opinającą klatkę piersiową, co świetnie ukazywało jego rozbudowaną sylwetkę. Dziwnie czuła się patrząc na te śpiące, ,,roznegliżowane” (w pewnym sensie) postacie.  Po chwili zastanowienia, wycofała się i postanowiła na początek iść do Blacka i wrócić tu później, z nadzieją, że sami się obudzą. Cicho zamknęła drzwi i pobiegła do salonu. 
    - Cześć wam - uśmiechnęła się do Harry'ego i Syriusza. 
    -Witaj Hermiono - Łapa podszedł do dziewczyny i lekko ją przytulił - widzę, że Molly już wyprasowała moją marynarkę. Mówiłem jej, że sam po nią przyjdę, ale skoro już mi ją przyniosłaś to dziękuje - uśmiechnął się do niej. Jego nastrój był wręcz zaraźliwy. Syriusz strasznie się cieszył, że w końcu  nie musi siedzieć sam w tej śmierdzącej ruderze, wysłuchując narzekań Stworka. 
   - Nie ma sprawy - dziewczyna z dusza na ramieniu wyszła z pomieszczenia i udała się z powrotem do pokoju bliźniaków. Szybkim ruchem otworzyła drzwi, ale nic się nie zmieniło. Dalej spali. Podeszła do łóżka Freda i lekko złapała chłopaka za ramię.  
   - Eee..Fred obudź się - czuła jak jej twarz robi się czerwona.
   - Jeszcze chwilkę mamo... - chłopak obrócił się na drugi bok, a Gryfonka  lekko zachichotała. Fredowi coś nie pasowało, przecież pani Weasley wpadłaby tu z hałasem i pozrzucała ich z łózek. Otworzył oczy i spojrzał w stronę dziewczyny.  
   - O kurde, Hermiona! - przykrył się pościelą i uśmiechnął się.
   - Nie musisz się przykrywać, zdążyłam już zobaczyć twoje bokserki w chochliki - chłopak lekko się zaczerwienił, po czym krzyknął do George'a, którego odgłosy rozmowy zdążyły obudzić: - Eej George, ona nabija się z moich bokserek i do tego wkradła się tu, żeby zobaczyć jak seksownie wyglądamy, gdy śpimy - równocześnie wybuchnęli śmiechem, a Hermiona stała się jeszcze bardziej czerwona.
   - Oj przestańcie! Ja miałam was tylko obudzić, bo pani Weasley naszykowała śniadanie! - dobrze wiedziała, że chłopcy żartują sobie, ale nie chciała wyjść na jakąś podglądaczkę. 
   - Fred, ale ona odkryła tajemnice naszych bokserek w chochliki, musi ponieść kare - chłopak przytaknął bratu i jednocześnie wyskoczyli z łóżek. Złapali Hermionę zanim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć i zaczęli ją łaskotać. Dziewczyna śmiała się i jednocześnie prosił, żeby już przestali.  
   - Idioci! Kompletni z was idioci! - odeszła z obrażoną miną i udała się do kuchni by pomóc w przygotowaniach. 

                                                   ***

Godzinę później wszyscy zasiedli przy stole. Zjawili się też członkowie Zakonu Feniksa. Kuchnia zapełniła się smakowitymi potrawami i wesołą atmosferą. Było gwarno. Fred rozmawiał właśnie z Mundugusem o kilku nowych kociołkach, które będą im potrzebne do ważenia specjalnego eliksiru miłosnego. George opowiadał Harry'emu o ich planach biznesowych. Tonks jak zwykle zabawiała wszystkich zmianą wyglądu. Nawet Hermiona nie zważała na ,,mizianie” Lavender i Rona, a około szesnastej goście zaczęli się rozchodzić i rozpoczęło się wielkie sprzątanie. 


***

   - Hermiono! - dziewczyna poczuła, że ma mokrą twarz. Otworzyła oczy i zobaczyła Ginny z pustym kubkiem. - Lany Poniedziałek! I do tego Prima Aprilis, a i urodziny Freda i George'a, ale to mniej ważne. Wstawaj - zaczęła ciągnął przyjaciółkę za nogi. Hermiona przetarła twarz i wstała.
    - Urodziny bliźniaków? Kurczę, nic dla nich nie mam - wyciągnęła szczotkę do włosów i zaczęła je rozczesywać z zamyśloną miną.  
   - Nie martw się, ja też nie. Rodzice kupili im prezenty od nas wszystkich. A wiesz co jest najlepsze? Że Ron chodzi jak goryl przed Lavender i chroni ją, żeby nawet kropelka wody na nią nie kapnęła...
 Imię ,,Ron” wywoływało u niej lekkie dreszcze. Sięgnęła po błyszczyk i musnęła nim lekko usta. Spojrzała na Ginny, która czekała przed drzwiami od łazienki. Dziewczyna już otwierała usta, ale starsza Gryfonka ją uprzedziła:
    - Możemy o nich nie rozmawiać? - Ginny skinęła tylko głową i zaczęły schodzić po schodach. W pewnym momencie ruda złapała Hermionę za rękę i wciągnęła do salonu. 
   - Nie chcesz rozmawiać to patrz!
Obydwie wytknęły głowy za drzwi i przyglądały się ,,gołąbeczkom” schodzącym po schodach. Jeden ze schodów nagle zniknął, a Ron wpadł przez dziurę do piwnicy. Dalej wszystko potoczyło się tak szybko, że Hermiona przez chwilę zastanawiała się czy to dzieje się naprawdę - ogromna beczka wody została wylana na Lavender, która zaczęła krzyczeć, coś co brzmiało jak ,, moja fryzura, wy parszywe, wredne..”- dalsza część została zagłuszona przez wycie Rona, który zobaczył ogromnego pająka wyczarowanego przez bliźniaków. Hermione zaczął już boleć brzuch od śmiechu, ale to nie był jeszcze koniec rozrywki. Wyszły z pomieszczenia i spojrzały na Lavender.  
   - Ojej co się stało?! - Ginny udała zdziwioną.  
   - To na pewno wasza sprawka! MonRonku już do Ciebie idę - blondynka już miała zejść na następny stopień, ale oberwała ponownie, tym razem - resztkami szczurów, którymi karmiony był Hardodziób. Krzycząc ze złości i obrzydzenia pobiegała w stronę łazienki. Dziewczyny zanosiły się śmiechem. Gdy już trochę się opanowały, poszły w stronę kuchni lecz nie było im to dane. Kilka kroków przed nimi teleportowali się Fred i George'a, którzy szybko przerzucili sobie dziewczyny przez ramie i pobiegli z nimi do swojego pokoju.W międzyczasie Fred zapytał.
   - I jak poprawiliśmy trochę humor? -lecz dziewczyna nie odpowiedziała, była zbyt zajęta obijaniem jego pleców. Nie obyło się bez wrzasków i przezwisk, padających w stronę bliźniaków, lecz ci zupełnie na to nie zważali. W ich pokoju stała ogromna … wanna? A może raczej coś, co bardzo ją przypominało. Dziewczyny wylądowały w niej z pluskiem.  

   - Ginny, zemsta będzie słodka - starsza z dziewczyn zaczęła mówić coś na ucho drugiej, a zdezorientowani bliźniacy patrzyli na to z zainteresowaniem, co okazało się wielkim błędem.
Ginny krzyknęła. 

   - Aquamenti! - strumień wody pomknął w stronę rudowłosych postaci, a Hermiona jednym z zaklęć przetransportowała całą wodę z ,,wanny” na nich. Dziewczyny zaczęły uciekać, przed bliźniakami i cała czwórka - mokra i rozbawiona wpadła do kuchni. 
   - Stać! Co wy wyprawiacie?! To cud, że pani Black jeszcze się nie drze! W tej chwili siadać i się suszyć!  
Roześmiani zasiedli przy stole i wyciągnęli różdżki z których zaczęły lecieć strumienie ciepłego powietrza. Artur spojrzał wymownie na Ginny.  
   - No dobra, chodźmy na górę, żeby ee.. tego nie przeszkadzać mamie i trzeba jeszcze polać Harry'ego - wszyscy zgodnie przytaknęli i wyszli z kuchni. Ginerva puściła oczko do ojca i poszła za nimi. W salonie wojna rozgorzała na nowo - tym razem dołączyli się do niej jeszcze Harry i Syriusz.

                                                      ***

O dziewiętnastej w domu zaroiło się od członków Zakonu Feniksa, którzy poprzynosili ze sobą wiele pakunków. W kuchni zgaszono światło i wysłano na górę Ginny, która miała przyprowadzić bliźniaków.
    - Niespodzianka! - wszyscy krzyczeli radośnie, a w powietrzu unosiło się konfetti. Każdy rzucił się do składania życzeń bliźniakom. Chłopcy zbierali podarunki i uściski. Hermiona podeszła do George'a i złożyła mu życzenia, po czym przeprosiła, że nic dla niego nie ma. Nie miał jej tego za złe. Pocałowała go w policzek i podeszła do Freda. 
   -Hmm.. czego mogłabym ci życzyć - zastanowiła się - przede wszystkim dużo zdrowia, szczęścia, dobrych wyników w nauce, bo to... - widząc minę Freda przerwała swój wykład na temat nauki - i żebyś w końcu znalazł prawdziwą miłość, taka jedyną i niepowtarzalną - uśmiechnęła się lekko, a on zauważył błysk w jej oku. Podziękował, a dziewczyna dodała:
   - I przepraszam, że nic dla ciebie nie mam - lekko speszona pocałowała go w policzek. Wydało jej się przez chwilę, że się zarumienił.  
   - Nic się nie stało, już mam pomysł co za kare zrobisz - uśmiechnął się łobuzersko i puścił jej oczko. Odwzajemniła uśmiech i odeszła do stołu, by przyglądać się dalszym popisom Tonks.

                                                ***
Uff jest!:D Proszę o komentarze, bo bardzo mnie motywują do dalszej pracy;) mam nadzieje, że wam się podobał!:)

9 komentarzy:

  1. Uuuuu super rozdzialik już nie mogę się następnego doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  2. I super jest! :)
    Fajne śmiechowe momenty ;)
    Pozdrawiam ;3
    zapraszam do mnie: jamie-fred.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały rozdział :3
    (George się pisze, nie Georg. ale tak, to spoko :3)
    ~Meiree

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauważyłam że zjadasz ostatnie litery w imionach, trochę to widać i utrudnia czytanie.
    A rozdział świetny, wspaniały i całkiem długi *-*
    Freddie <3 George <3 Uwielbiam. <3
    Pozdrawiam, czekam na następne i życzę weny :D
    ~Clar <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Woooow!! Wiedziałam, że poznęcasz się nad Lavender, ale że aż tak... zaskoczyłaś mnie, POZYTYWNIE oczywiście. A resztki szczura... - GENIALNE. Twój tekst bije na głowę wszystkie moje =) O i widzę, że zmieniłaś nagłówek fajny, tylko napis troszkę słabo widoczny =) =) =) to tera ja się biorę za pisanie szkiców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gadaj głupot, ty też świetnie piszesz- wcale nie jestem lepsza:)
      no zmieniłam nagłówek, a napis poprawie jutro;D

      Usuń